Spotkanie z Ryszardem Czerwińskim w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych. Tematem „Grabówka” i jej niezwykła historia

Krzysztof Marcinkiewicz
Krzysztof Marcinkiewicz
Na początku lat 90. Ryszard Czerwiński objął w zarząd stary budynek domku szwajcarskiego. Przez 30 lat miejsce zmieniło się nie do poznania. Miały miejsce dwie spore modernizacje. Odbywał się tam szereg wydarzeń kulturalnych: wystawy, koncerty.
Na początku lat 90. Ryszard Czerwiński objął w zarząd stary budynek domku szwajcarskiego. Przez 30 lat miejsce zmieniło się nie do poznania. Miały miejsce dwie spore modernizacje. Odbywał się tam szereg wydarzeń kulturalnych: wystawy, koncerty. Krzysztof Marcinkiewicz
W Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych odbyło się spotkanie z Ryszardem Czerwińskim. Wydarzenie miało miejsce w ramach cyklu kulturalnego pt. „Twarze Opola”.

Ryszard Czerwiński jest kresowiakiem, pochodzi z Dubna na terenie dzisiejszej Ukrainy. W 1944 r. jego rodzina została przesiedlona na Zachód. Jak sam twierdzi, nie wiedzieli wtedy, że ten fragment Polski zostanie na zawsze utracony.

Początkowo Czerwińscy wylądowali w Chełmie, gdzie zamieszkali na terenie byłego obozu jenieckiego. Podczas II wojny światowej zostało tam zamordowanych 80 tys. jeńców radzieckich.

- Po latach chciałem żonie pokazać, gdzie był obóz. Teraz po tym śladu nie. Nawet najmniejszej tablicy. Kobieta z wydziału kultury z Chełma nie wiedziała, że kiedyś był tam obóz – opowiadał Ryszard Czerwiński.

W 1945 r. Czerwińscy trafili do Opola, gdzie w szpitalu wojskowym przebywała rodzina pana Ryszarda.

- Z Chełma do Opola podróżowaliśmy furmanem – opowiadał zdumionym słuchaczom.

Wbrew dzisiejszym obiegowym opiniom, budynek rejencji w 1945 r. nie był zniszczony. Był rozkradziony, ale stał. Rozbiórka miała miejsce dopiero w 1953 r.

Dalsze losy związały pana Ryszarda z „Grabówką”. W miejscu, gdzie obecnie znajduje się restauracja, już na mapach XIX w. ulokowany był domek szwajcarski.

Dzięki kontaktom rodzinnym Ryszard Czerwiński jeździł do Francji, gdzie na Placu Pigalle sprzedawał naleśniki.

- Przez jeden miesiąc zarabiałem półroczną pensję jako prezes w Opolu – opowiadał o początkach w gastronomii.

Na początku lat 90. objął w zarząd stary budynek domku szwajcarskiego. Przez 30 lat miejsce zmieniło się nie do poznania. Miały miejsce dwie spore modernizacje. Odbywał się tam szereg wydarzeń kulturalnych: wystawy, koncerty.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska