Szalone widowisko zaprezentowały nam drużyny, dla których każdy punkt będzie istotny w kontekście dalszej pozycji w barażach. Mogliśmy się więc spodziewać, że żadna z ekip nie odpuści i będzie chciała postawić na swoim, natomiast to, co działo się na boisku, zapewne przekroczyło najśmielsze oczekiwania fanów obu zespołów.
Dreman trzykrotnie wychodził na prowadzenie, które tyle samo razy zostało zniwelowane. GI Malepszy z kolei prowadził już dwoma golami, ale w przedostatniej minucie meczu przyjezdni zaliczyli dwa szybkie trafienia, które uratowały drużynę Tygrysów.
Akcja-reakcja. Tak można opisać to, co działo się na parkiecie. Po dziewięciu minutach rywalizacji Brayan Parra Toloza otworzył wynik, ale kilkadziesiąt sekund później miejscowi cieszyli się z wyrównania. Gdy Kolumbijczyk powtórzył swój wyczyn pięć minut później, Jakub Kąkol również potrzebował dosłownie chwili, żeby ustrzelić dublet. Więcej goli w pierwszej części meczu nie padło, natomiast prawdziwe emocje miały dopiero nadejść.
Po zmianie stron Kamil Kucharski bardzo szybko wyprowadził swój zespół na prowadzenie, jednak tym razem na odpowiedź trzeba było zaczekać trochę dłużej, niż kilkadziesiąt sekund. Była ona za to bardziej skondensowana.
Mowa o dwóch golach leszczynian na przestrzeni dwóch minut. Po trafieniu Marcela Wolana i Yvaaldo Gomesa pierwszy raz w tym spotkaniu zespół gospodarzy cieszył się z korzystnego wyniku, ale tym razem to goście bardzo szybko wzięli sprawy w swoje ręce i jeszcze w tej samej minucie – 28., odrobili straty. Było więc 4:4, ale taki wynik również długo się nie utrzymał.
W okolicach półmetka drugiej połowy miejscowi „przycisnęli” swoich przeciwników, czego efektem były kolejne dwie bramki. Najpierw Kacper Konopacki cieszył się z pierwszego gola w tym meczu, a po chwili jego klubowy kolega Wolan dołożył swoją drugą „cegiełkę”, podwyższając prowadzenie.
Taki stan rzeczy utrzymywał się przez dobrych kilka minut, ale Dreman potrzebował przysłowiowego resetu. Jarosław Patałuch poprosił więc o czas, po którym jego podopieczni zagrali z wycofanym bramkarzem. Była to trafiona decyzja, bowiem w 39. minucie przyjezdni dwukrotnie pokonali golkipera przeciwnej ekipy, dzięki czemu ostatecznie wywalczyli punkt w bardzo zaciętym spotkaniu.
GI Malepszy Arth Soft Leszno – Dreman Opole Komprachcice 6:6 (2:2)
Bramki: 0:1 Parra – 9., 1:1 Kąkol – 10., 1:2 Parra – 14., 2:2 Kąkol – 15., 2:3 Kucharski – 21., 3:3 Wolan – 26., 4:3 Gomes – 28., 4:4 Ivanov – 28., 5:4 Konopacki – 29., 6:4 Wolan – 32., 6:5 O Magoo – 39., 6:6 Makowski – 39.
GI Malepszy: Długosz, Jarożek, Charrier – Konopacki, Solecki, Molicki, Kąkol, Wolan, Świtoń, Gomes, Staśkiewicz, Zydorczyk, Douglas, Siecla, Kędra, Żmijiwski, Firańczyk, Maciejewski
Dreman: Burduja (Budych) – Czech, Ivanov, Elsner, Kucharski – Glinka, Parra, Chuva, O Magoo, Makowski, Blank, Czech, Szypczyński
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?