Niewykluczone, że oskarżonych będzie więcej. - Sprawa jest rozwojowa - informuje Lidia Sieradzka, rzecznik opolskiej prokuratury.
Chodzi o Centrum Kształcenia Ustawicznego - szkołę, w której uczyli się więźniowie ze strzeleckich zakładów karnych. Zdaniem prokuratury, dochodziło tam do szeregu nieprawidłowości.
- Do dzienników i szkolnej dokumentacji wpisywane były zajęcia, które nie zostały przeprowadzone - dodaje Lidia Sieradzka.
Za lekcje, które odbywały się tylko "na papierze" pracownicy szkoły otrzymywali wynagrodzenia. W związku z tym to oni usłyszeli zarzuty wyłudzenia mienia i poświadczenia nieprawdy.
Prokuratura, zasłaniając się dobrem śledztwa, nie chce ujawnić o jaką liczbę godzin chodzi oraz kto dokładnie stoi za fałszowaniem dzienników. Wiadomo jednak, że wśród oskarżonych znalazł się m.in. Piotr O. - dyrektor szkoły, który pełnił tę funkcję zaledwie od pół roku.
- Jeżeli nauczyciele rzeczywiście wpisywali do dzienników zajęcia, których nie było, to robili to bez mojej wiedzy - przekonuje O. - Jako dyrektor nie dawałem na to przyzwolenia.
Jednym z oskarżonych jest także Bogusław Farion, funkcjonariusz zakładu karnego nr 1 i jednocześnie sołtys Suchej oraz przewodniczący rady miejskiej. Farion mówi o sprawie bardzo otwarcie, prosi też, żeby pisać jego nazwisko w całości.
- Uczyłem w tej szkole od 1991 roku, a prokuratura postawiła mi zarzut, że w ostatnich dwóch latach przyjąłem ok. 200 złotych za 21 godzin, których nie przepracowałem - mówi Farion. - Stanowczo temu zaprzeczam. Nie wiem, jakie dokładnie zarzuty usłyszeli pozostali nauczyciele, ale w moim przypadku to jakieś nieporozumienie.
Dyrektor Zakładu Karnego nr 1 Krzysztof Kwiatkowski otrzymał pismo od prokuratury w tej sprawie. O nieprawidłowościach zawiadomił Ministerstwo Sprawiedliwości, któremu podlega szkoła. Resort zdecydował ją zlikwidować w trybie natychmiastowym.
Więźniowie tym samym zostali zmuszeni do przerwania nauki. Jeżeli będą ją chcieli kontynuować, będą musieli wnioskować do dyrektora o przeniesienie np. do Nysy, gdzie tego typu szkoła wciąż działa.
To nie pierwsze problemy więziennej szkoły w ostatnich latach. Już wcześniej była na celowniku prokuratury i Najwyższej Izby Kontroli. Poprzedni dyrektor Jan M. musiał się tłumaczyć z organizowania fikcyjnych kursów, podrabiania podpisów oraz z tego, że w szkole pracowała jego żona i syn, mimo iż nie mieli odpowiednich kwalifikacji. Skończyło się na tym, że sąd umorzył postępowanie i nakazał dyrektorowi zapłacić 800 zł.
Prokuratura interesowała się też jego następcą Waldemarem S., który pracował jako dyrektor i został zwolniony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?