- W poniedziałek (23.03.2020) dostaliśmy informację, że do końca miesiąca mamy wyprowadzić się z akademika - relacjonuje student Uniwersytetu Opolskiego, który mieszka w Domu Studenta "Kmicic". - Moi rodzice mieszkają 500 kilometrów od Opola. Nie uśmiecha mi się wywozić wszystkiego do nich, bo zakładam, że za kilka tygodni tu wrócę. Chciałem dać swoje rzeczy na przechowanie kolegom z sąsiednich akademików, ale nie mam pewności, czy oni za moment też nie zostaną wykwaterowani.
Student, z którym rozmawialiśmy, nie chce wracać do domu z jeszcze jednego powodu: z troski o bliskich.
- Rodzice mają swoje lata, tata leczy się kardiologicznie, a koronawirus mógłby mieć dla niego fatalne skutki. Nie chcę ich narażać, dlatego powrót do domu jest ostatnią opcją, z jakiej chciałbym skorzystać - mówi.
11 marca zajęcia na uczelni zostały zawieszone do odwołania w związku z pandemią koronawirusa. Część studentów od razu po tej informacji wyjechało do domów, choć nie spodziewali się przymusowej przeprowadzki.
- Wyjechałam do swojego rodzinnego miasta, ale moje rzeczy zostały w akademiku. Zamierzałam wrócić, dopiero gdy sytuacja się uspokoi, a zajęcia ruszą na nowo - relacjonuje studentka Uniwersytetu Opolskiego. - Teraz na pocieszenie dostałam informację, że jeśli nie spakuję się sama, to wykwaterują mnie pracownicy uczelni, a moje rzeczy trafią do magazynu. Uważam, że nie tak powinno to wyglądać. Jeszcze gorzej mają studenci z Ukrainy, którzy nie mają się gdzie podziać. Im nie pozostało nic innego, jak wynajęcie pokoju na wolnym rynku.
Uczelnia tłumaczy, że decyzja w sprawie wykwaterowania studentów z Kmicica przyszła z zewnątrz.
- Dostaliśmy wytyczne od wojewody, aby przygotować ten akademik do dyspozycji jego służb. Nie wiemy, jakie miałoby być jego przeznaczenie - mówi Maciej Kochański, rzecznik Uniwersytetu Opolskiego. - Trzy pozostałe akademiki, które mamy na kampusie, działają nadal i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić.
W "Kmicicu" mieszkało blisko 400 studentów. Uczelnia szacuje, że w tej chwili na miejscu zostało około 70-80 osób i zapewnia, że dla wszystkich przymusowo wykwaterowanych znajdzie się miejsce.
- Niektórzy studenci z pozostałych akademików wyjechali wcześniej i zdali klucze. Te pokoje zostały wysprzątane i czekają na studentów - mówi Maciej Kochański. - Mieszkańcy Kmicica, którzy są poza Opolem, a nie zabrali swoich rzeczy, nie muszą się martwić. Spakujemy je komisyjnie i zabezpieczymy - mówi rzecznik.
W sumie na kampusie Uniwersytetu Opolskiego mieszkało blisko 1850 osób.