Świateczna gorączka. Kupuj tyle jedzenia, ile zjesz

Iwona Kłopocka
To był w piątek powszechny widok pod opolskimi marketami - tłumy ludzi z koszykami wyładowanymi po brzegi artykułami spożywczymi. W ilości na tydzień wielkiego jedzenia.
To był w piątek powszechny widok pod opolskimi marketami - tłumy ludzi z koszykami wyładowanymi po brzegi artykułami spożywczymi. W ilości na tydzień wielkiego jedzenia.
Uważamy, że na święta niczego nie może zabraknąć. Tyle, że nic nie powinno się też marnować, a Polacy co roku wyrzucają 4 mln ton jedzenia.

Lodówka Zofii Broniewicz z Opola ledwo się domyka. Zawartość przypomina hipermarket w miniaturze: 2, 5 kg wędlin, 2 kg mięsa na pieczeń, 40 jaj, 2 duże majonezy, 3 kostki masła, warzyw na sałatki, jak do małej restauracji, 3 rodzaje serów, 2 słoiki śledzi. Dziś trzeba kupić jeszcze tylko chleb. Cztery bochenki.
Nie za dużo na trzy dni świąt? - Na stole niczego nie może zabraknąć - mówi pani Zofia. - Domowników jest sześcioro, w niedzielę na obiad przyjdzie czwórka gości. Lepiej, żeby zostało, niż półmiski świeciły dnem.

Zgodnie z polską tradycją, na Wielkanoc ma być suto i bogato. To pozostałość po sarmackich przodkach, tyle że oni przez czas Wielkiego Postu naprawdę pościli, a my dogadzamy sobie na co dzień. I marnujemy ogromne ilości żywności. Przyznaje się do tego co trzeci Polak. Rocznie na śmietniskach lądują 4 miliony ton jedzenia, a jednocześnie aż 40 procent Polaków nie może sobie pozwolić na pełnowartościowy posiłek.

- Za dużo kupujemy, a potem nie wiemy, co z tym zrobić - mówi Jan Burniak, prezes Banku Żywności w Opolu.

Za dużo kupują przede wszystkim młodzi, dobrze sytuowani i wykształceni. Najczęściej marnuje się chleb, ziemniaki, wędliny, warzywa, mięso, mleko i jogurty. Im więcej dzieci w rodzinie, tym mniej idzie na straty.

- U mnie wszystko zjada się do ostatniego okruszka - mówi Sylwia Sopa, matka pięciorga dzieci. - Zawsze im powtarzam: szanujcie każdą kromkę chleba, bo kiedyś może go zabraknąć.

Największy błąd, to robienie zakupów bez listy. - Wtedy produkty same wskakują do koszyka, potrzebne czy nie - mówi dietetyk Grażyna Gawlik. - W pośpiechu nie zawsze też patrzymy na terminy przydatności do spożycia, a to jedna z przyczyn marnowania żywności.

- Jeżeli chcemy, aby na stole było różnorodnie, przygotujmy potrawy w mniejszych ilościach, do próbowania wszystkiego po troszeczku - radzi Anna Kalarus, doradca żywieniowy Poradni SetPoint. - Dobrze też uwzględnić upodobania rodziny i gości, by przygotować tylko to, co na pewno zostanie zjedzone.
Obliczenie ilości produktów dla określonej liczy osób ułatwi kalkulator na stronie www.niemarnuje.pl. Wynika z niego, że dla 5 osób na śniadanie wystarczy np. 25 plasterków wędliny.

Obfitość świątecznego stołu prowadzi nie tylko do marnowania żywności. Zjadamy także za dużo. Tymczasem, aby nie pęknąć, kobiecie pracującej za biurkiem wystarczą na jeden dzień: 2 jajka, plasterek pasztetu, plasterek szynki, trochę sałatki, kawałek białej kiełbaski, 3 kromki chleba, skromny obiad, porcja sernika, babki i makowca.

- A jak coś po świętach zostanie w oryginalnych opakowaniach, to proszę przynieść do Banku Żywności - radzi Jan Burniak. - Natomiast domowymi wyrobami można się podzielić się z potrzebującymi sąsiadami. I ekologicznie, i miłosiernie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska