Szef pogotowia: Nie możemy jeździć do pacjenta z paralizatorem albo obstawą policji

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Gościem nto jest Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. Szef pogotowia, po niedzielnym incydencie w Opolu Winowie, złożył zawiadomienie do prokuratury. Przypomnijmy nad ranem grupa uczestników imprezy off-roadowej zaatakowała załogę pogotowia. Lekarka została uderzona. Sprawcy we wtorek usłyszeli zarzuty.

- To jeden z pierwszych przypadków na Opolszczyźnie, gdzie mieliśmy do czynienia z fizyczną agresją. Ale obawiam się, że mogą zdarzyć się kolejne, stąd zawiadomienie do prokuratury – powiedział w rozmowie z nto Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. - Jeździmy przecież ratować ludzkie życie i jeśli pozwolimy sobie na takie traktowanie, to za moment okaże się, że zespoły boją się wyjeżdżać, albo że mogą pracować jedynie w asyście policji.

Na Opolszczyźnie na szczęście fizyczne ataki na załogi pogotowia zdarzały się sporadycznie, ale ratownicy twierdzą, że agresja słowna jest na porządku dziennym.

- W Opolu mieliśmy na przykład taki przypadek, że ktoś rzucił butelką w karetkę jadącą do pacjenta – wspomina dyrektor Sołek. - W takiej sytuacji ambulans trzeba wycofać, wysłać na miejsce drugi zespół, a to sprawia, że uciekają cenne minuty, które mogą decydować, o czyimś życiu lub zdrowiu.

Dyrektora pogotowia pytamy też o to, jak zadbać o bezpieczeństwo ratowników medycznych i lekarzy oraz o to, czy załogi na wyposażeniu mogą mieć paralizatory.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska