Ta piosenka nie zna granic

Maria i Stefan Butnar przyjechali na niedzielny koncert z Berlina.

- Stąd wyemigrowaliśmy w latach osiemdziesiątych i tu mamy nadal swoją rodzinę - opowiadają. - Nasi wnukowie kupili nam bilety, bo wiedzą, że lubimy szlagry. To dla nas miły prezent - zaznacza pani Maria.
Oboje świetnie bawili się przy piosenkach śpiewanych m.in. przez Geschwister Hofmann, Patricka Lindnera i Tobiego.

- Ten ostatni jest bardzo popularny w Niemczech, no i coraz częściej jest zapraszany na heimatowe imprezy organizowane na Śląsku. Mąż ma nawet jakieś jego płyty w domu - opowiadała pani Maria.
W niedzielę podczas koncertu "Piosenka nie zna granic" hala Azoty w Kędzierzynie-Koźlu pękała w szwach. Na długo przed imprezą sprzedało się 3 tysiące biletów.

- To już któryś z kolei koncert, na którym tu jestem. Po prostu szlagrów lubię słuchać w domu i równie mocno lubię bawić się nimi na zabawach - zapewnia Krystyna Miske z Kłodnicy.

Co się Ślązakom podoba w tej muzyce? - Że jest prosta, wpadająca w ucho i nie trzeba za bardzo wsłuchiwać się w słowa - żartował Michał z Gliwic, który przyjechał na imprezę do Kędzierzyna z całą rodziną.

Pan Michał nie ma wątpliwości. Dla niego największą gwiazdą koncertu był właśnie Toby.
- Obojętnie, czy gra na wielkim koncercie, czy na prostym festynie, zawsze daje z siebie wszystko - komentowali zebrani w hali Azoty ludzie.
Niektórzy już w drodze na imprezę nucili jeden z jego największych przebojów "Heute will ich mich verlieben".

- Kapitalny facet i do tego taki skromny. No i jaki przystojny - uśmiechała się Monika, 18-latka spod Kędzierzyna-Koźla.

I to jest jeden z fenomenów tej muzyki. Koncerty szlagrów od zawsze przyciągają zarówno ludzi w jesieni życia, jak i młodzież.

- Bo taka piosenka, nasza piosenka nie tylko nie zna granic, ale i wieku - uśmiechała się jedna z seniorek, podrygując dziarsko od dyskotekowych przebojów duetu Geschwister Hofmann.