Żyć się już nie da przez te rosnące ceny - mówi Mariola Kowalska z Opola, mama trójki synów. - Za sto złotych nie można już kupić połowy tego, co przed rokiem. Oboje z mężem pracujemy, a ledwo wiążemy koniec z końcem.
Pani Mariola miesiąc rozpoczyna od zrobienia opłat za mieszkanie, prąd, gaz i telefon. Potem dopiero ma orientację ile jej zostaje. - Poluję na jednodniowe obniżki cen. np. w danym dniu za pieczarki zamiast 7 zł, płacę połowę - mówi pani Mariola.
- Jest mi wstyd i przykro, bo przecież oboje z mężem pracujemy, chciałoby się wyjść do teatru, albo na lampkę wina. A nas na to nie stać, bo wszystko idzie na życie!
Właściciele opolskich sklepów od początku roku obserwują zmniejszony ruch, klienci gdy już się pojawia mniej kupują. I baczniej przyglądają się cenom.
- Tak drogo to jeszcze nie było, wszystko poszło drastycznie w górę - przyznaje Zdzisława Dalecka, kierownik opolskich Delikatesów. - Jeszcze niedawno ludzie z całego miasta ściągali po nasze bułeczki, a teraz przeliczają, że zamiast dwóch bułek będzie już pół chleba. Wielu naszych klientów kupowało też chętnie drobiowe skrzydełka, po 3,80 zł za kilogram. Niestety, dzisiaj już kosztują one 7 złotych. A na skrzydełkach dotychczas była najtańsza zupa…
Od początku roku podrożało już wszystko: napoje, piwo, cukier, pieczywo i słodycze, warzywa, sery i mięso. Statystycznie ceny żywności wzrosły pozornie niewiele, bo o 4,8 proc. Jednak średnia nie nie oddaje prawdy, bo zwykle najbardziej drożeją artykuły popularne, te kupowane codziennie. Najmniej te, które są uzupełnieniem naszej codziennej diety.
Podwyżki nie ograniczyły się tylko do żywności.
O tym czytaj w czwartkowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?