Technik Głubczyce gra w finale mistrzostw Polski w badmintonie

Marcin Sabat
Chińczyk Hong Mao w tym sezonie zdobywał już ważne punkty dla Technika Głubczyce. Oby podobnie było w finale.
Chińczyk Hong Mao w tym sezonie zdobywał już ważne punkty dla Technika Głubczyce. Oby podobnie było w finale.
Liczyć będzie się każda lotka.

Po fazie zasadniczej drużynowych rozgrywek w ekstraklasie Technik wywalczył drugie miejsce, które oznacza grę w półfinale z trzecim w tabeli Hubalem Białystok. Zwycięzca tego meczu w pojedynku o złote medale zagra z Litpolem Suwałki, który ligę zakończył na pierwszym miejscu.

Decydujący turniej odbędzie się dziś w Suwałkach, a nasza ekipa z Głubczyc wyjechała już wczoraj. W kadrze znaleźli się wszyscy najlepsi zawodnicy na czele z indywidualnym mistrzem Polski Przemysławem Wachą. Poza nim o punkty walczyć będą Dominik Stebnicki, Hong Mao, Natalia Pocztowiak, Wojciech Szkudlarczyk, Aleksandra Walaszek oraz siostry Agnieszka i Aneta Wojtkowskie.

- Zabrałam najmocniejszy skład, ale nie wiem jeszcze jak obsadzę poszczególne gry - przyznaje trener Bożena Haracz. - Musimy być niezwykle skoncentrowani i podjąć walkę o każdą lotkę, gdyż tak naprawdę w Suwałkach może się wszystko zdarzyć. Równie dobrze możemy wywalczyć mistrzostwo, jak i przywieźć brąz. Oczywiście gramy o główną nagrodę, ale wszystkie drużyny prezentują podobny poziom.

Pokazała to już liga, w której Technik dwukrotnie zremisował 3-3 z Litpolem, a takim samym wynikiem zakończył się też pojedynek w Białymstoku. W Głubczycach z kolei gospodarze wygrali z Hubalem 5-1.
- Po sześciu grach może być remis i wówczas liczyć się będą sety, a przy kolejnym remisie nawet małe punkty - zaznacza Haracz. - Dlatego nie możemy odpuścić choćby jednej lotki, bo może się okazać decydująca.

Faworytami finału wydają się mimo wszystko badmintoniści Litpolu, którzy zagrają tylko jedno spotkanie, a co więcej w szeregach mają bardzo dobrych zawodników: Adama Cwalinę, Łukasza Morenia, Olenę Prus i Michała Łogosza.

- Chyba sprawiedliwiej byłoby, gdyby mecz o złoto był drugiego dnia, bo może się okazać, że jeden zawodnik wyjdzie na boisko cztery razy, a to dużo - dodaje Haracz. - Zwłaszcza w kontekście pojedynku z Litpolem, z którym ostatnio toczyliśmy zaciętem mecze, a walka trwała nawet cztery i pół godziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska