Młody mieszkaniec Siedlisk zaskoczył nas, wyciągając z półki w meblościance dokument opatrzony lakową pieczęcią. Myślałyśmy, że to papier, a okazało się, że... wyprawiona kozia skóra
- To jest pochodzący z przełomu XVI i XVII wieku spisany po czesku akt poświadczający wykup dziesięciu hektarów lasu od miejscowego rycerza - wyjaśnia pan Marcin. - Kupiło go sześciu gospodarzy, którzy tym samym wykupili się z pańszczyzny, tworząc wspólnotę chłopską.
Jednym z tych gospodarzy był przodek pana Marcina. Akt spisany na koziej skórze przechodzi z pokolenia na pokolenie. - Mnie przekazał go ojciec - wyjaśnia właściciel ponad 10 hektarów lasu w Siedliskach.
Miejscowość ta niegdyś znana była pod zupełnie inną nazwą - Wolne Pipy. Drugi człon wziął się od nazwiska kilku mieszkających tu rodzin, a Wolne, bo wraz z lasem mieszkańcy kupili sobie wolność. Dziś las należy do Dragonów, Pipów, Osyrów, Gawlików, Kowolików i Platnerów. Nie wszyscy dziś mieszkają w Siedliskach.
- Mamy tylko po dziesięć hektarów lasu, dlatego nikt się na te nasze grunty nie łakomił - tłumaczy Marcin Dragon. - Ani hitlerowcy przed wojną nie chcieli gospodarzom takiego skrawka lasu odebrać, ani komuna po wojnie upaństwowić. Więc mieliśmy spokój.
Dzisiejsi posiadacze lasu przy Siedliskach o swoje dbają, choć - jak mówią - wielkich zysków z tego interesu nie czerpią.
- Jeden ma z wycinki drewno na opał do własnego użytku, drugi sobie je sprzeda - mówi pan Marcin.
Część gospodarzy całkiem niedawno usankcjonowała swoją współwłasność w księgach wieczystych, pozostali zamierzają dopiero to zrobić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?