Terror kiboli

Juliusz Stecki

I. Na mecz - o tzw. bezcenne punkty - trzecioligowej drużyny piłkarskiej w Świnoujściu przyszło dwa i pół tysiąca kibiców miejscowej Floty. Z tej samej okazji na wyspę Uznam przybyło też tylko 150 fanatyków Arki z dalekiej przecież Gdyni. Ale właśnie ta garstka nieproszonych gości narozrabiała na potęgę. Zaczęła już w drugiej minucie meczu, a więc wtedy, gdy - wydawało się - nie powinno być żadnego powodu do agresji, ponieważ wynik spotkania był bezbramkowy, a sędziowie aż z... Kluczborka jeszcze nie zdążyli cokolwiek zepsuć i kogokolwiek niesprawiedliwie skrzywdzić.
"Powodem" do agresji gości był po prostu sam mecz, bo przecież nie po to oni fatygowali się aż z Gdyni, żeby cichutko pooglądać widowisko. Przybyli z zamiarem zrobienia zadymy i już! Wystartowali do niej po 120. sekundach meczu i "na dzień dobry" poturbowali na boisku pięciu ochroniarzy. Dopiero po kilku minutach spacyfikowały ich znaczne siły policyjne. Z tłumu agresywnych wyrostków wyłowiono około 30 najbardziej awanturniczych, którzy stanęli przed kolegium do spraw wykroczeń. Pozostałych 120 wyruszyło w daleką drogę powrotną do Gdyni. Pociągiem. Pociągiem grozy dla Bogu ducha winnych pasażerów, którzy musieli też jechać nim w swoich - często pilnych i żywotnych - sprawach. Sterroryzowani przez ludzi często bardzo młodych, którzy w swoich rodzinnych domach odgrywają role dobrych synów i córek, wzorowych mężów i - tak, tak! - żon.
II. W znamienitym mieście Opolu nader często też odbywają się futbolowe widowiska. Przybywają na nie tysiące spokojnych ludzi. Przychodzą także miejscowi, a przyjeżdżają obcy kibole. I dlatego meczowe dni są dniami sądnymi dla całego miasta, którego mieszkańcy nie mogą się nadziwić, że tym krzykliwym, pstrokato odzianym i wymalowanym młodzieńcom policja musi poświęcać tyle swojej profesjonalnej uwagi w ochronie mienia publicznego i bezpieczeństwa obywateli, z zaangażowaniem drogich w użyciu środków technicznych, także pochodzących z zakupów za podatki całego społeczeństwa.
Kiedy niedawno w meczu o Puchar Polski grał w Opolu sławny Górnik Zabrze, też na stadionie i poza nim doszło do poważnych zadym. Wkroczyła policja, zdaniem tych, którzy nawinęli się jej pod pałki i pociski z broni palnej gładkolufowej - nazbyt ostro. Kilka dziesiątek zatrzymanych mundurowi powlekli przed surowe oblicza osądzających w kolegium do spraw wykroczeń. Zawleczonym kibicowali tam ich najbliżsi - przeważnie rodzice. Kibicowali bez wstydu, przeświadczeni o niewinności swoich pociech, tak przecież grzecznych w domu.
A ci najgrzeczniejsi w tydzień potem pojechali z Opola na mecz rewanżowy do Zabrza. I tam ich też spałowano. Za niewinność?
III. Prawie dwa lata temu, dokładniej w sierpniu 1999 roku, 39-letni spokojny człowiek Stanisław G., bezrobotny ojciec rodziny, jechał pociągiem relacji Wrocław - Lublin. Wracał do domu. Był smutny i zmartwiony, bo i w Niemczech nie udało mu się zdobyć legalnej pracy.
Kiedy pociąg przejeżdżał przez Opolszczyznę, do znękanego złym losem człowieka przyssali się dwaj kibice Wojskowego Klubu Sportowego Śląsk Wrocław, Andrzej P. i Krzysztof J., którzy jechali na mecz do Zamościa. Byli pijani, ale chcieli jeszcze się napić. Nie mieli pieniędzy. Nie miał ich też 39-letni spokojny ojciec rodziny. Nie mogli, nie chcieli w to uwierzyć Andrzej P. i Krzysztof J. z Wrocławia. Pobili więc Stanisława G., a potem wyrzucili go z pędzącego pociągu. Niewinny człowiek zginął na miejscu.
Sąd Okręgowy we Wrocławiu po dwóch latach od tej zbrodni skazał wreszcie jej sprawców. Obaj otrzymali wyrok po 15 lat więzienia, choć prokurator domagała się po ćwierćwieczu odsiadki. Mimo to ojciec 20-letniego Krzysztofa J. twierdził w sądzie, że "sprawa została ukartowana", zaś tatuś 33-letniego Andrzeja P. krzyczał "hańba" i pytał, "gdzie sprawiedliwość?". Naoczny świadek zbrodni ukrywa się natomiast od dwóch lat przed zemstą ze strony kolesiów obu skazanych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska