W sobotę w nto
W sobotę w nto
**> Trąba zmiotła dworzec
Auta na autostradzie latały jak zabawki
Wicewojewoda opolski: Zapewnimy pomoc**
Kataklizm nadciągnął w piątek około godziny 18.00. Nad wsiami rozpętała się potężna burza, powstała trąba powietrzna, która zniszczyła wszystko, co stanęło jej na drodze.
- Nagle zrobiło się kompletnie ciemno. Wszystko wokół zaczęło się trząść - mówi Regina Leksyk z Balcarzowic, której trąba zabrała całe piętro domu. - Podłoga drżała i huczała. W pewnym momencie wszystkie szyby zaczęły pękać. Upadłam na podłogę i zdążyłam tylko schować się za szafką. Po jakichś trzech minutach zrobiła się totalna cisza. Wyszłam wtedy na zewnątrz. Z domu zostały tylko zgliszcza...
W Balcarzowicach dom 75-letniej wdowy Cecyli Kopyto był pierwszym, w który uderzyła trąba.
- Straciłam dorobek całego życia. Tyle na tym świecie żyję, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam - mówi ze łzami w oczach kobieta. - Dom nadaje się już chyba tylko do rozbiórki. Nie ma dachu, połamany jest strop. Boję się do niego wchodzić. Całe szczęście, że córka zabierze mnie do siebie do Gliwic.
Trąba powietrzna przechodząc przez wsie zrywała z domów poddasza, przewracała całe piętra. Drewniane szopy i obory waliły się jak domki z kart. Wiatr porywał do góry ciężkie przedmioty. W powietrzu fruwały dachówki, metalowe śmietniki i fragmenty ogrodzeń.
- Niech ktoś zadzwoni po jakąś pomoc! W domach są jeszcze uwięzione osoby! - krzyczeli mieszkańcy.
Dziennikarze nto dotarli na miejsce kataklizmu jeszcze przed przyjazdem ekip ratunkowych i starali się pomóc mieszkańcom. Informowali o tym, które drogi są nieprzejezdne, udostępniali telefony komórkowe, by poszkodowani mogli zadzwonić do rodzin.
Ludzie w popłochu uciekali ze swoich domów. Pół godziny po przejściu trąby powietrznej nad wsiami ponownie zaczęły zbierać się chmury. Lunął z nich deszcz, zaczęło ponownie grzmieć.
- Chowajcie się do piwnic, bo znowu idzie! - krzyczeli mieszkańcy. Nie wchodźcie do domów, bo już z nich nigdy nie wyjdziecie! - wołali inni.
Wichura spustoszyła okoliczne lasy. Sosny łamały się jak zapałki. Po wsiach trąba wyrywała drzewa z korzenia, łamała grube gałęzie. Poprzewracane drzewa zatarasowały niektóre drogi gminne i powiatowe. To utrudniało ekipom ratunkowym prowadzenie akcji.
- Dlaczego Pan Bóg nas tak ukarał? Co zrobiliśmy, źle że przyszła na nas taka tragedia? - pytała Maria Brzezina z Balcarzowic.
Po przejściu trąby w zgliszczach pomiędzy cegłami i drewnianymi belkami leżało niemal wszystko: dziecięce zabawki, krzesła, stoły, a nawet całe meble i sprzęt AGD. Zniszczone zostały nie tylko domy mieszkalne. W Balcarzowicach na przedszkole zawaliło się drzewo. Wiatr porwał poddasze. W Błotnicy Strzeleckiej trąba powaliła budynek, który należał do szkoły, doszczętnie zniszczyła mieszalnię pasz oraz samochody ciężarowe znajdujące się na terenie zakładu. Wiatr zabrał też ludziom dachy.
- Tu wygląda jak po wojnie - mówi mieszkaniec Sieroniowic. Moja cała obora się zawaliła. Pod gruzem znalazł się wszystkie zwierzęta. Te, które przeżyły, muszę nakarmić. Ale czym? Nawet nie mam jak dostać się do paszy.
Strażacy ewakuowali ludzi z najbardziej zniszczonych budynków. - Z domu nic nie zostało - mówi Adela Cholewa.
(fot. fot. Radosław Dimitrow)
Wiatr pozrywał także większość linii energetycznych i telefonicznych. Mieszkańcy zostali nie tylko bez telefonów domowych, ale także komórkowych. We wsiach nie było zasięgu, bo trąba uszkodziła niektóre nadajniki.
W najgorszej sytuacji są mieszkańcy Balcarzowic i Sieroniowic. Tam trąba zniszczyła najwięcej budynków i raniła najwięcej osób. Lekko ranni mieszkańcy byli opatrywani na miejscu przez sąsiadów bądź rodzinę. Ciężko rannych karetki zabrały do szpitala.
- Akcję ratunkową prowadziliśmy przez kilka godzin - mówi Beata Czempiel, dyrektor strzeleckiego szpitala. Wysłaliśmy na pomoc cztery nasze karetki, dwie z Krapkowic oraz kilka z powiatu gliwickiego. Poza tym ranni byli dowożeni do szpitala prywatnymi samochodami. W opatrywanie rannych zaangażowali się niemal wszyscy lekarze i pielęgniarki ze szpitala. Część personelu przyszła do pracy mimo tego, że miała w tym dniu wolne. W akcji ratunkowej wzięli też udział wszyscy strażacy i policjanci z terenu powiatu, nawet ci, którzy byli na urlopach.
Na szczęście nikt nie zginął. Ze wstępnych ustaleń wynika, że rany odniosło około 20 osób. Jedna z nich w stanie ciężkim operowana była w szpitalu w Strzelcach Opolskich. Dwie ze skomplikowanymi złamaniami kończyn przewieziono do opolskiego WCM.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?