Ekipa Trynigadu i Tobago w pierwszym w historii występie na mistrzostwach zasłużyła na wielkie brawa. Zagrała niezwykle rozważnie, a sukces, jakim jest wywalczenie punktu, zawdzięczają bramkarzowi Shaka Hislo-powi i Dwightowi Yorkowi. Przede wszystkim jednak Skandynawom, którzy zaprezentowali fatalną skuteczność. Z 18 strzałów tylko 6 było celnych.
Szwedzi przed pierwszą szansą na strzelenie bramki stanęli już w 5. min, kiedy rzut wolny z około 20 metrów wykonywał Henrik Larsson. Strzelił jednak minimalnie niecelnie
Z kolei po ładnej akcji Christiana Wilhelmssona i Teda Lucica przewrotką strzelał Zlatan Ibrahimovic, ale spudłował. Rywale po raz pierwszy poważnie zagrozili bramce Rami Shaabana w 34. min, kiedy potężnie z dystansu huknął Carlos Edwards, jednak golkiper "Trzech Koron" pewnie chwycił futbolówkę.
W odpowiedzi groźnie główkował Larsson, wykorzystując dobre podanie Fredrika Ljungberga. W 42. minucie z strzałem z półwoleja z 16 metrów Hislopa starał się zaskoczyć Ibrahimovic, ale nie dał rady. Już pierwsza akcja po zmianie stron przyniosła spore zmiany. Avery John brutalnie sfaulował w okolicy własnego pola karnego Christiana Wilhelmssona i arbiter pokazał mu żółtą kartkę. Było to drugie upomnienie tego piłkarza i singapurski sędzia musiał wyrzucić go z boiska.
Od tego momentu mecz zyskał jednak na atrakcyjności. Zaczęła się zarysowywać wyraźna przewaga Szwedów, którzy ostrzeliwali bramkę Trynidadu, a szczególnie celował w tym Ibrahimovic. Żaden strzał jego oraz Allbaecka, Hedmana i Larssonna nie dał jednak efektu bramkowego.
- Szwecja ma trochę więcej utalentowanych graczy, ale my walczyliśmy do końca i zdołaliśmy przeżyć - podsumował Leo Beenhakker, trener Trynidadu i Tobago.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?