Trzy lata z harleyem

Bartosz Biesaga
Do zakończenia prac przy harleyu brakuje jeszcze kilku drobnych elementów.
Do zakończenia prac przy harleyu brakuje jeszcze kilku drobnych elementów.
Roman Adamczyk z Molestowic koło Niemodlina zajmuje się restaurowaniem starych motocykli "od zawsze".

Wśród motocykli, które odbudował pan Roman - a miał ich ponad trzydzieści - były rozmaite marki: od polskich junaków i shl, poprzez angielskie triumphy, ruskie "emki" i belgijskie gillety, po niemieckie bmw i dkw oraz amerykańskie harleye. Odremontowane maszyny sprzedawane są innym pasjonatom, którzy wolą kupić pojazd sprawny i w znakomitym stanie, niż kompletować maszyny przez nawet kilka lat. Roman Adamczyk własnoręcznie dorabia w przydomowym warsztacie tłoki, tuleje i inne części, które ze względu na swoją unikatowość są trudne do zdobycia.

W jego zbiorach jest także wiele innego "złomu". Oprócz jednośladów stoją także silniki stacjonarne, stare radioodbiorniki i wojskowe radiostacje. W stodole zaś "parkuje" wiekowa skoda, mercedes 206 D bus z roku 1970, a na podwórku klasyczne bmw serii 5 z 1978 roku.
Jeden z motocykli, nad którymi obecnie pracuje pan Roman, to zabytkowy harley davidson WLA. Według właściciela jego wartość po zakończeniu remontu osiągnie 20 tysięcy złotych.
- Motocykl wyprodukowano w 1942 roku na potrzeby armii - mówi Roman Adamczyk. - Składam go od trzech lat, wykorzystujac przy tym wiele kawałków innych maszyn. Do zakończenia prac brakuje jeszcze kilku drobnych elementów, jak na przykład przedniego błotnika czy prawego podnóżka. Niektóre części, takie jak siedzenie, nie są oryginalne, ale wykonane zgodnie z pierwowzorem zawartym w fachowej literaturze i katalogach. Podobnie z malowaniem i regeneracją silnika. Przednie zawieszenie i ramę przywiozłem z Ukrainy, silnik z Wielunia, zaś oryginalne koła nawet już nie pamiętam, gdzie kupiłem...
Harley ma widlasty, dwucylindrowy silnik, sztywne tylne zawieszenie, przednie zaś trapezowe. Siedzenie zainstalowane jest na sprężynie z regulacją twardości. Trzy biegi zmieniane są ręczną dźwignią przy zbiorniku. Kierowca "gazuje" dwoma manetkami - jedna służy otwieraniu przepustnicy w gaźniku, druga to przyspieszacz zapłonu.

Kiedyś, szukając starych motocykli, natknąłem się w jednym z gospodarstw w bieszczadzkiej wsi na niezwykły widok - opowiada pan Roman. - Na jednym z podwórzy stało dkw z lat trzydziestych. Właściciel, dla którego motor ten nie miał żadnej wartości, pozwolił mi go zabrać. Nie było to jednak takie proste, bo przez motocykl, a dokładnie - jego ramę, rosła stara lipa, za której wycięcie musiałem postawić "flachę". Dopiero po wycięciu drzewa udało mi się zdobyć motocykl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska