TSKN chce przekształcić szkołę w Gosławicach w placówkę stowarzyszeniową i dwujęzyczną

Fot. Witold Chojnacki
Walentyna Lachowicz i jej uczniowie o przyszłości gosławickiej szkoły myślą z optymizmem.
Walentyna Lachowicz i jej uczniowie o przyszłości gosławickiej szkoły myślą z optymizmem. Fot. Witold Chojnacki
Na pewno chcemy stworzyć tam szkołę - mówi Bernard Gaida, wiceprzewodniczący TSKN odpowiedzialny w Towarzystwie za sprawy edukacji - ale na dziś rzecz jest jeszcze w stanie mocno zalążkowym - przyznaje. - Niemniej taka formuła mogłaby być szansą dla tej placówki od kilku lat zagrożonej likwidacją.

Pierwsze rozmowy z mieszkańcami dzielnicy, jak i z nauczycielami już się odbyły. I ten pierwszy odzew jest generalnie pozytywny. Inicjatywę popiera też miasto.

- Miałaby to być szkoła przejęta - wyjaśnia Bernard Gaida - więc uczniowie starszych klas kontynuowaliby naukę na dotychczasowych zasadach. Natomiast od klasy pierwszej nauka rozpoczynałaby się systemem dwujęzycznym.

Szkoła dwujęzyczna w rozumieniu mniejszości to taka, w której wszystkie przedmioty za wyjątkiem języka polskiego i historii Polski są nauczane zarówno po polsku, jak i po niemiecku. Organem prowadzacym szkołę, do której obecnie uczęszcza zaledwie około 100 uczniów, byłoby stowarzyszenie powołane wspólnie przez mniejszość niemiecką i rodziców.

Walentyna Lachowicz, dyrektorka PSP nr 25 jest zdania, że na ocenę, co szkoła może zyskać na takim rozwiązaniu, jest za wcześnie.

- Ne mamy jeszcze ani statutu szkoły, ani stowarzyszenia - tłumaczy pani dyrektor. - Dwujęzyczność jest bardzo ważna i dla jednych rodziców może być poważnym atutem za posłaniem dziecka do takiej właśnie szkoły, ale tych rodziców, którzy sami nie znają języka i będą się obawiać, czy zdołają swojemu dziecku pomóc, ta koncepcja może trochę odstraszać.

Pani dyrektor potwierdza, że rozmowy o likwidacji szkoły miewały w przeszłości miejsce. Z drugiej strony, dziś nikt nie stawia przed placówką i jej władzami jednoznacznej alternatywy: albo szkoła stanie się polsko-niemiecka, albo nie będzie jej wcale.

Dwujęzyczna formuła może być szansą dla gosławickiej szkoły także z innego powodu. Taka szkoła powinna przyciągać uczniów z rodzin mniejszoścowych, a takich w Opolu, szczególnie w dzielnicach peryferyjnych jest całkiem sporo. Ale badań, ile dzieci spoza rejonu da się do Gosławic w ten sposób przyciągnąć, póki co nie ma.
- Na razie sprawdziliśmy, jak jest z dojazdem do Gosławic z innych części miasta - mówi Bernard Gaida i pod tym względem sytuacja wygląda dobrze.

Mniejszość najchętniej przejęłaby szkołę już od najbliższego roku szkolnego, czyli 2010/2011. Ale czy do tego czasu uda się przebrnąć przez wszystkie formalności, nie wiadomo. Być może więc sprawę trzeba będzie odłożyć jeszcze o rok.

- Najważniejsze, żeby szkoła tutaj została - uważa Roman Kirstein mieszkający w Gosławicach przedsiębiorca i nowo wybrany radny dzielnicy. - Jej likwidacja byłaby dla wszystkich wielką krzywdą.

Przypuszczam, że w porozumieniu z nauczycielami i rodzicami rzecz da się przeprowadzić. A może uda się uzyskać jakieś unijne dotacje na plac zabaw czy komputery? Generalnie to dobry pomysł, chyba jedyny, żeby szkoła ocalała.

Problemów do rozwiązania na pewno będzie wiele. Choćby ten, że szkoła nie ma sali gimnastycznej. Ale jeśli powstanie, może stać się początkiem sieci szkół polsko-niemieckich. Co najmniej kilka placówek dwujęzycznych z atrakcyjną ofertą edukacyjną mniejszość chciałaby w najbliższych latach w regionie otworzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska