65-letni dziś rencista w 1980 roku tworzył zakładowe struktury „Solidarności” w Elektrowni Opole. Gdy 13 grudnia 1981 roku komunistyczne władze ogłosiły wprowadzenie stanu wojennego nie został - jak jego koledzy - internowany. Z tymi, którzy pozostali na wolności zdecydowali, że będą kontynuować działalność w podziemiu. Ich zadaniem było m.in. drukowanie i kolportowanie ulotek wymierzonych w system.
To spotkało się z reakcją Służby Bezpieczeństwa. W kwietniu 1982 roku mężczyzna trafił do aresztu.
- Żona nie pracowała, bo zajmowała się naszym rocznym synem. Z dnia na dzień została praktycznie bez środków do życia z chorowitym dzieckiem - przekonywał przed sądem mężczyzna. - Na widzeniu powiedziała, że mam się nie martwić, bo ma pomoc z zewnątrz. Odprowadzili mnie do celi i wtedy poczułem ból w klatce piersiowej. Okazało się, że to problemy z sercem, więc trafiłem do szpitala więziennego, gdzie przebywałem z pospolitymi przestępcami.
Henryk Rz. został zwolniony z aresztu w grudniu 1982 roku. Teraz domaga się 100 tys. złotych odszkodowania i 200 tys. zadośćuczynienia.
Wyrok ma zapaść w przyszłym tygodniu.
WARTO ZOBACZYĆ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?