Uderzenia fałszem

Juliusz Stecki
Polski futbol jest słaby nie dlatego, że jego reprezentacją kieruje Paweł Janas, gracze piją, palą, rozbijają samochody, flirtują z "panienkami". W innych krajach piłkarze czy trenerzy też nie są święci. Są to jednak kraje lepiej - nie tylko futbolowo - zorganizowane i zarządzane.

I. Legendarny piłkarz legendarnej lwowskiej Pogoni i reprezentacji Polski, świetny potem trener, Wacław Kuchar w fachowym piśmie pod mało oryginalnym tytułem "Piłka Nożna" napisał, że w "drużynach ligowych nie wszyscy są tak wyszkoleni technicznie, aby można było powiedzieć, że dorównujemy poziomem piłkarzom innych narodowości. Np. umiejętność zastosowania uderzenia fałszem - w grze, rzutach wolnych, strzałach na bramkę. Wprawdzie u nas były i są znane uderzenia fałszem, ale nie przywiązywaliśmy do tego wagi i zaniechaliśmy szkolenia piłkarzy w tym kierunku. Stosowanie uderzeń fałszem w nowoczesnej technice piłkarskiej odgrywa poważną rolę."
Wacław Kuchar podał to do druku i powszechnej wiadomości społeczności graczy, trenerów, działaczy i kibiców blisko pół wieku temu. Czy dziś polski futbolista opanował już w dostatecznym choćby stopniu sztukę uderzania fałszem? "W grze, rzutach wolnych, strzałach na bramkę" wygląda na to, że dużo w tej dziedzinie jest jeszcze do zrobienia, a o takiej opinii zaświadczają wyniki zwłaszcza reprezentacji kraju. Za to w pozaboiskowej działalności uderzenia fałszem stały się "specjalnością domu" niejednego naszego futbolisty.
II. Rozkłady zajęć każdego dnia zgrupowania polskich reprezentacyjnych piłkarzy przed eliminacyjnym meczem z Węgrami były ponoć starannie opracowane i bogate. Aliści, sami piłkarze postarali się, aby obozowe dni były jeszcze bardziej pracowite, wręcz całodobowo. Jak doniosła stugębna plotka, ćwiczenia zaordynowane przez selekcjonera Pawła Janasa ubogacały łóżkowe aerobiki z damami lekkich obyczajów, które wieczorną i nocną porą kuchennymi schodami wchodziły na komnaty - nomem omen - "Pałacu Kawalera" w Świerklańcu. Córy Koryntu dojeżdżały na Śląsk hen aż z Lublina, czego dowód dała sportowa prasa publikując zdjęcie dosiadanej przez nie automobilowej podwody na numerach rejestracyjnych tego zacnego skądinąd miasta. Piłkarze się bawili, a teraz cierpią za to tysiące kibiców, zawiedzionych tym, że graczom nie starczyło już sił na strzelanie goli Węgrom. Cierpią też - oskarżeni o uchylanie drzwi "Pałacu Kawalera" - pewien pan kucharz i pewni dwaj panowie masażyści, bo decyzją futbolowych władz państwowych stracili dobrze płatne posady w futbolowej kadrze narodowej.
III. Przed kolejnym meczem piłkarskiej reprezentacji Polski w eliminacjach do mistrzostw Europy, grała ona towarzyskie - sprawdzające formę wykuwaną już nie w Świerklańcu - spotkanie z azjatyckim Kazachstanem. Wczesnym rankiem dnia tej próby - daleko od miasta potyczki polsko-kazachskiej - wielu naocznych świadków widziało czterech reprezentacyjnych wybrańców Pawła Janasa daleko od miejsca postoju kadry narodowej w wielkopolskich Wronkach, bo na autostradzie koło Legnicy, gdzie rozbili auto, którym wracali z testów w Niemczech, tam bowiem zdawali egzaminy do lepszej pracy i płacy w tamtejszych klubach sportowych. Rozbite auto odholowano gdzieś za cenę klubowego kalendarza Wisły Kraków, zaś po czterech kadrowych graczy tego klubu przysłano bus z Wronek, aby mogli oni po południu zagrać - oczywiście, jak najlepiej - przeciwko kamandzie Kazachstanu.
IV. A przed sztokholmskim meczem ze Szwecją w eliminacjach mistrzostw Europy redakcja "Przeglądu Sportowego" otrzymała taki oto proroczy, wcale nie anonimowy, mail:
"Wiem, jaki będzie wynik w Sztokholmie. Polska przegra 0-3. Dlaczego? Dlatego, że jest gorzej niż myślałem przez ostatnie 40 lat życia. Jak ma być, skoro ściągamy na ratunek zaciąg zagraniczny w osobie piłkarza, który w nocy z ostatniej soboty na niedzielę spędza kilkanaście godzin w kasynie, wypijając morze piwa, wypalając 3 paczki papierosów (pewnie te darmowe). Po zgrupowaniu w Wiśle miał kondycję, bo do 6 rano palić i pić, to trzeba trochę ćwiczyć (tzn. pić i palić)" - ironizuje, podpisany imieniem i nazwiskiem, proroczy "donosiciel".
Proroczy, bo Polacy - rzeczywiście - 0-3 przegrali ze Szwecją...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska