Unia nam się należy

Redakcja
Aleksander Wilkoń podczas wykładu: - Od nas zależy, jak wykorzystamy swój czas.
Aleksander Wilkoń podczas wykładu: - Od nas zależy, jak wykorzystamy swój czas.
Z prof. Aleksandrem Wilkoniem rozmawia Iwona Kłopocka

- Podczas wykładu wygłoszonego na Uniwersytecie Opolskim, a poświęconego miejscu kultury polskiej w kulturze europejskiej, powiedział pan, że nasze wejście do Unii Europejskiej będzie swoistym aktem sprawiedliwości dziejowej wobec Polaków. Jak to rozumieć? Że Unia po prostu nam się należy?
- Absolutnie tak. Polska - jak obliczyli historycy - prowadziła 90 wojen obronnych przeciw inwazjom płynącym ze Wschodu. To były nie tylko inwazje na Polskę, ale miały też na celu wejście w głąb Europy. I myśmy autentycznie spełniali funkcję obronną - i jako kraj katolicki, i jako kraj, który stworzył ideologię tolerancji i współpracy z narodami. To polscy prawnicy z Akademii Krakowskiej w XV wieku przypominali światu na synodach watykańskich, że Polska jest krajem, który nie dopuszcza promowania chrześcijaństwa siłą, ogniem i mieczem. Tylko poprzez dialog. To Paweł Włodkowic mówił, że każdy naród ma prawo do wyboru swojej własnej religii i że nie można siłą podbijać krajów pogańskich. To Polska stworzyła wzorcowe, jak na ówczesne czasy, warunki jedności, tworząc unię z Litwą, która terytorialnie Polskę przerastała. Ta idea unii, związana z szerzeniem się parlamentaryzmu, a więc polskiej demokracji szlacheckiej, była w ówczesnych warunkach europejskich drogowskazem na przyszłość. Przykłady można mnożyć. Przede wszystkim polska tolerancja. W XVI i XVII wieku u nas często chronili się ludzie innych wyznań, uciekający przed prześladowaniami we własnym kraju. W Polsce nie było wojny religijnej. Nie płonęły tu stosy, ani katolickie, ani protestanckie. To piękne tradycje naszej otwartości. Musimy do tych wartości wrócić. Albo polskie przywiązanie do pejzażu. Zapominamy - bo nie uczymy tego w szkołach - że Polacy stworzyli najlepszy system ochrony przyrody w Europie. Polskie prawo łowieckie wprowadziło rozwiązania wzorcowe, które funkcjonują i w dzisiejszych czasach. To trzeba przypominać Europie, a nie mówić o naszym warcholstwie, bo w ten sposób sami sobie szkodzimy.
- Ileż można wspominać nasz wiek złoty, kiedy byliśmy prawdziwym mocarstwem. Elita intelektualna Europy pewnie nam tych zasług nie zapomniała, ale europejskiej ulicy chyba nie obchodzi myślenie historyczne. Czym możemy jej zaimponować?
- Oryginalnością. Ale myślenie historyczne wcale się z tym nie kłóci. Moim zdaniem ono jest właśnie nowoczesne. Zazwyczaj historia Europy to historia Francji, Niemiec, Hiszpanii, trochę Włoch i Rosji. A Polska to kraj, o którym coś tam się wspomni i to nie zawsze zgodnie z prawdą. To trzeba koniecznie zmienić, jak już wejdziemy do Unii. Trzeba przypominać, jak wielki i oryginalny jest wkład naszej kultury do kultury europejskiej.
- Tą współczesną też możemy się pochwalić?
- Możemy i powinniśmy, ale niestety nie umiemy tego robić. Nasza kultura jest skandalicznie promowana. To właściwie antypropaganda, a przecież mamy tak dużo do sprzedania. To, że Kraków stał się stolicą światowej poezji, zawdzięczamy Amerykanon, bo ich krytyka uważa, że polska poezja XX wieku jest najlepsza na świecie. W prozie też możemy z powodzeniem konkurować. To, że nie umiemy się sprzedać, w dużej mierze wynika z tego, że my sami nie wiemy, co posiadamy. Gdybyśmy w odpowiednim czasie umieli wypromować Niemena, to byłaby to wielkość na skalę światową. Szansę miała też we Francji Ewa Demarczyk. Bardzo poważna krytyka uznała ją - a nie Mireille Mathieu - za następczynię Edith Piaf. Współcześnie szansę miałaby Maryla Rodowicz, ale trzeba wiedzieć, jak się do tego zabrać. Na Zachodzie jest moda na niepalenie, a Rodowicz ma w swoim repertuarze świetną piosenkę "Tylko nie pal". Można by nią, na fali antynikotynowej mody, wypromować artystkę. Nikt jednak na to nie wpadł. Brakuje nam prawdziwych fachowców, a przecież skoro już idziemy do tej Europy, to nie po to, by się rozpłynąć w kosmopolityzmie. Europa ceni oryginalność i tylko tak można ją zdobyć.
- Przeciwnicy naszego wejścia do Unii straszą zagładą polskiej kultury i utratą narodowej tożsamości. Pan nie ma takich obaw?
- Ależ skąd! Ja pracuję w kraju, gdzie słowo Italia jest najczęstszym wyrazem zarówno w rozmowach potocznych, jak i audycjach telewizyjnych czy radiowych. We Włoszech dominują audycje dotyczące Włoch, bo przeciętnego Włocha interesuje własna piłka nożna, własna kuchnia, wydarzenia kulturalne itd., a przecież Włochy są ważnym składnikiem Europy Zachodniej. Nie obawiajmy się więc, że się roztopimy w jakimś ogólnoeuropejskim żywiole. Europa nie zagrozi nam w byciu Polakami. Przeciwnie. Jeżeli staniemy się normalnym krajem, a więc gdy zniknie bezrobocie i zarobki będą na średnim europejskim poziomie, to możemy się w naszej polskości tylko umocnić.
- Tymczasem można odnieść wrażenie, że większym zagrożeniem jest dla nas nie Unia Europejska, ale amerykanizacja, której sami chętnie i bezkrytycznie się poddajemy.
- Rzeczywiście, kultura amerykańska spełnia w Europie często negatywną rolę - uczy brutalizmu, daje masową literaturę zbrodni, sensacji i erotyzmu i serwuje fatalną kuchnię. To jest zagrożenie, które nie tylko na nas spłynęło. To jest zagrożenie ogólnoeuropejskie, np. intelektualiści francuscy biją na alarm. Podobnie jest we Włoszech. Polska może się jednak przed tą negatywną amerykanizacją bronić, natomiast od Europy może się wiele nauczyć - choćby kultury zabawy, życia towarzyskiego, odrzucenia alkoholizmu. Warto z Europy brać to, co najlepsze - np. doskonałe szkolnictwo średnie. To sprawa mądrości i odpowiedzialności naszych elit i mediów w promowaniu tego, co nam potrzebne.
- A czego chce od nas Europa? Jakiej Polski potrzebuje?
- Myślę, że Europa chce, aby Polska była przede wszystkim krajem stabilnym. Europie zależy też, aby Polska była krajem Zachodu i aby spełniała przez to ważne funkcje między Wschodem a Zachodem. My po raz pierwszy w historii mamy korzystne położenie geograficzne. Bardzo ważną sprawą dla Europy będzie też sukces polskich reform. Będzie się też liczyć polska racja stanu, polski sposób myślenia i rozwiązywania wielu spraw politycznych. W ostatnim okresie nasze polskie spojrzenie na sprawy polityczne, stosunek do wojny w Iraku i terroryzmu - mimo że wzbudził kontrowersje partnerów europejskich - to jednak spotkał się z pozytywnym odzewem. Polska może też odegrać dużą rolę w zakresie życia ekonomicznego, handlowego. U nas jest mnóstwo przedsiębiorczości i inicjatywy, które trzeba rozwijać.
- A czym możemy skusić przeciętnych europejskich zjadaczy chleba?
- Polska może być dla nich krajem atrakcyjnym, ale nie promujmy czegoś, co Zachód ma. Na przykład ma góry, więc nie ma sensu pokazywanie naszych.
- Ale Zachód chyba ma wszystko.
- Wcale nie. Nasze jeziora mazurskie to unikatowe tereny. Ściągajmy tu Europejczyków, ale najpierw zainwestujmy w przyzwoite drogi i bazę turystyczną.
- Co pana najbardziej w Polsce martwi?
- Życie polityczne. Z przerażeniem patrzę na to, co reprezentuje polski Sejm i partie. Ta skłonność do zwady, intryg, zawiści. Brak tolerancji w wielu sprawach. Rozwijająca się na niepokojącą skalę korupcja. Tych zjawisk negatywnych jest wiele i one będą tym bardziej widoczne, gdy wejdziemy do Unii.
- Zachodnie parlamenty też nie są bez grzechu. Czy nagi biust Ciccioliny we włoskim sejmie to coś lepszego od erotycznych wyznań posłanki Beger?
- To zupełnie inny przypadek. Tamto było rodzajem dobrze przygotowanej prowokacji, swoistej autoreklamy. Przypadek polskiej posłanki to przykład żałosnego braku dobrych obyczajów, dobrego wychowania i smaku. Przez takich ludzi poziom naszego życia publicznego znacznie odbiega od standardów europejskich. Tych standardów nasze elity polityczne też muszą się nauczyć.

Prof. Aleksander Wilkoń jest filologiem. Związany był z Uniwersytetem Jagiellońskim i Uniwersytetem Śląskim. Na początku lat 80. wyjechał do Paryża. Od kilkunastu lat wykłada na Uniwersytecie w Neapolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska