O nieprawidłowościach przy wypłacaniu wynagrodzeń w namysłowskim pośredniaku jest głośno od listopada. To wtedy starosta Julian Kruszyński ogłosił wyniki przeprowadzonych na jego zlecenie kontroli.
Wykazały one, że dyrektor PUP podpisywał ze swoimi pracownikami umowy zlecenia na realizację zadań z unijnych projektów. To nie jest zabronione i jest powszechną praktyką w urzędach pracy. Ale - jak podkreślał starosta - pracownicy mieli wykonywać te zadania w godzinach swojego urzędowania. - Doszło więc do podwójnego płacenia - tłumaczył Kruszyński.
W reakcji na te informacje swoją kontrolę do Namysłowa przysłał Wojewódzki Urząd Pracy w Opolu. I teraz, po kilkumiesięcznej analizie dokumentacji, WUP potwierdził zarzuty stawiane namysłowskich urzędnikom.
Jak wylicza Jacek Suski, dyrektor opolskiego WUP, pracownicy prowadzili zajęcia związane z projektami unijnymi w swoich godzinach pracy. Dochodziło też do sytuacji, kiedy doradca zawodowy zatrudniony w PUP jednocześnie pełnił tę samą rolę przy projekcie, biorąc za to dodatkowe wynagrodzenie.
- Zakwestionowaliśmy też sytuacje, kiedy urzędnicy pracowali dziennie ponad 13 godzin - mówi dyrektor Suski. - Niektórzy dochodzili nawet do 18 godzin na dobę! Wyszliśmy z założenia, że to fizycznie niemożliwe, szczególnie że ta praca miała być wykonywana w budynku urzędu, który po wyjściu sprzątaczek był zamykany około 18. Przyjęliśmy, że maksymalnie mogli pracować od godz. 7 do 20, więc wynagrodzenie za pracę ponad te godziny trzeba będzie zwrócić.
W ten sposób WUP wyliczył, że powiat powinien oddać blisko 90 tysięcy złotych.
- Z jednej strony jestem zadowolony, że WUP potwierdził nasze ustalenia, z drugiej odetchnąłem, że chodzi o 90 tysięcy złotych. Co by było, gdybyśmy mieli zwracać pół miliona? - mówi starosta Kruszyński. - Jeżeli decyzja o zwrocie pieniędzy stanie się ostateczna, to - tak jak zapowiadałem - będziemy na drodze prawnej dochodzić tych pieniędzy od osób, które niesłusznie pobrały wynagrodzenie.
- W czasie realizacji projektów mieliśmy 11 kontroli, w tym także z WUP, które nie wykazały żadnych nieprawidłowości. A ostatnio po kilku miesiącach badania dokumentów postępowanie w tej sprawie umorzyła też prokuratura - przypomina tymczasem Zbigniew Juzak, który po wybuchu afery i stawianych mu zarzutach o niedopełnienie obowiązków afery odszedł ze stanowiska dyrektora PUP.
Choć on sam nie pobierał wynagrodzenia za projekty, to nadal zamierza bronić dobrego imienia swoich dawnych pracowników. - Ta obecna kontrola WUP wygląda na próbę wyciągnięcia ręki do starosty, żeby uwiarygodnić stawiane przez niego zarzuty - przekonuje Juzak. - A może dyrekcja WUP powinna się zastanowić, jak przebiegały poprzednie kontrole, skoro wtedy nic nie wykryły?
Sprawa będzie miała swój ciąg dalszy, bo starosta namysłowski złożył do sądu zażalenie na postanowienie prokuratury. Z kolei Zbigniew Juzak założył staroście sprawę o zniesławienie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?