Von Kreuzburg bis Hollywood. Kluczbork oczami reżysera Waltera Wicclaira

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
W takim Kluczborku dorastał Walter Weinlaub. Widok na wschodnią pierzeja Rynku przed wojną.
W takim Kluczborku dorastał Walter Weinlaub. Widok na wschodnią pierzeja Rynku przed wojną. Muzeum im. Jana Dzierżona w Kluczborku
Żydowski aktor i reżyser musiał uciekać z Kluczborka po tym, jak napadli na niego SA-mani. Przed nazistami uciekł aż do Ameryki. Napisał autobiografię "Von Kreuzburg bis Hollywood".

W 1933 roku SA-mani przerwali spektakl w dzisiejszym Kluczborskim Domu Kultury, pobili aktorów i ciężko zranili reżysera. Po tym incydencie Walter Weinlaub wyjechał do USA, przyjął amerykańskie obywatelstwo i zmienił nazwisko na Wicclair.

W 1975 roku, kiedy miał już 74 lata, napisał autobiografię pt. "Von Kreuzburg bis Hollywood". Wspomina w niej swoje rodzinne miasto jako "małe, przygraniczne miasteczko".

Walter był synem żydowskiego hotelarza Roberta Weinlauba, który prowadził w Kluczborku hotel "Weißer Adler" (czyli "Biały Orzeł"). Hotel mieścił się przy Milchstrasse 23 (dzisiejsza ul. Ściegiennego).

Matką Waltera była Selma Weinlaub, z domu Wongtschowski. Hotel zbudował ojciec Selmy - Heymann Wongtschowski.

W swojej książce Walter Wicclair wspomina, że większość mieszkańców przedwojennego Kreuzburga była konserwatywna i nacjonalistyczna. Na żądanie kluczborskich nacjonalistów ojciec Waltera musiał nawet zmienić nazwę hotelu na "Weinlaubs Hotel". Niemcy nie umieli bowiem ścierpieć w swoim mieście hotelu, którego nazwa kojarzyła się z godłem Polski.

Nieodzowną częścią konserwatyzmu był antysemityzm, ale - jak wspomina Wicclair - Żydzi byli do niego już nawet przyzwyczajeni i nie uważali, że grozi im prawdziwego niebezpieczeństwo.

Taka postawa zgubiła po latach rodziców Waltera. Mimo objęcia władzy przez hitlerowców nie chcieli wyjechać z Kluczborka. Zginęli w obozie w Teresinie.

Walter Wicclar wspomina, że mimo iż w okresie międzywojennym granica polsko-niemiecka przebiegała 20 kilometrów od Kluczborka, w mieście nikt nie mówił po polsku. Tylko w piątki, który był dniem targowym, na ulicach słychać było język polski, ponieważ przyjeżdżali mieszkańcy wiosek.

- 80 procent mieszkańców wiosek było Polakami - wspomina Walter Wicclair.
Reżyser wspomina także zespół kamieniczek na Rynku, nazywanych Dwunastoma Apostołami (spłonął w 1926 roku).

W kamieniczkach mieszkali również żydowscy kupcy. Jeden z nich jesienią płacić chłopcom 5 fenigów za worek zebranych kasztanów. Obok były też żydowskie domy towarowe, szewcowie, aptekarz, lekarz etc.

- Cały kluczborski Rynek był od pokoleń żydowski - pisze Walter Wicclair.

Wkrótce jednak rozpoczęły się hitlerowskie pogromy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska