W brzeskim SOR na dyżurze nie było lekarza

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Lekarza na oddziale ratowniczym Brzeskiego Centrum Medycznego nie było między godziną 7.00 a 9.00. Dyrekcja szpitala przekonuje jednak, że mimo to pacjenci byli bezpieczni.
Lekarza na oddziale ratowniczym Brzeskiego Centrum Medycznego nie było między godziną 7.00 a 9.00. Dyrekcja szpitala przekonuje jednak, że mimo to pacjenci byli bezpieczni. Jarosław Staśkiewicz
W Brzegu długo toczył się spór, czy na oddziale ratunkowym ma być jeden czy dwóch lekarzy. Tymczasem kilka dni temu na dyżurze nie było żadnego! - To się nie powtórzy - zapewnia dyrekcja.

Lekarze w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym zmieniają się na dyżurach o 7 rano. W poniedziałek do zmiany nie doszło, bo do pracy nie przyszedł wyznaczony na kolejny dyżur lekarz. - Nie pojawił się z przyczyn losowych, samo życie - tłumaczy Krzysztof Konik, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego.

Problem w tym, że lekarz, który formalnie zakończył pracę, opuścił szpital i przez dwie godziny na oddziale byli tylko ratownicy medyczni. O sprawie błyskawicznie zrobiło się głośno w caym mieście, a w czwartek wyjaśnień od szefa szpitala zażądali m.in. radni powiatowi.

- SOR ma być zabezpieczony. To, czy na rynku brakuje lekarzy, czy nie, nie interesuje mieszkańców - mówi radny Krzysztof Puszczewicz.

- Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale pacjenci na oddziale ratunkowym byli pod odpowiednią opieką i nie było żadnego zagrożenia - przekonywał radnych dyrektor Konik. - A gdyby coś się działo, to SOR nie jest odrębną jednostką, tylko częścią szpitala, w którym mamy kilkudziesięciu lekarzy i każdy z nich może być wezwany do pomocy.

I tak też miało być w poniedziałek, na zastępstwo została wyznaczona lekarka z chirurgii.

- Ale akurat trwały obchody na oddziałach, a ponieważ na SOR-ze nie było pilnych przypadków, lekarka zeszła tam dopiero po zakończeniu obchodu - relacjonował dyrektor BCM. - Powtarzam jednak: ta sytuacja nie powinna mieć miejsca, dlatego przeprowadziliśmy rozmowy dyscyplinujące i uszczelniliśmy system.

Czy jednak lekarz kończący dyżur mógł opuścić oddział, skoro nie było jego zmiennika?

- Po 24-godzinnym ciężkim dyżurze lekarz ma prawo zakończyć pracę, szczególnie że nie pozostawiał pacjentów bez pomocy - argumentuje lek. Czesław Muczyński, pełniący obowiązki kierownika SOR-u. - Poza tym zespoły ratownicze przywożące pacjentów mają pełną obsadę w karetkach i potrafią zabezpieczyć chorego.

- Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdyby lekarz kończący dyżur opuścił pacjentów, będących w ciężkim stanie, bez powiadomienia kogokolwiek - mówi dr Marek Dryja, wojewódzki konsultant ds. medycyny ratunkowej. - Ale jeśli nie jest tak dramatycznie, w szpitalach zawsze można sprowadzić zastępstwo z oddziałów.

Dlaczego dyżuruje tylko jeden lekarz?

O oddziale ratunkowym w Brzeskim Centrum Medycznym głośno było już jesienią, kiedy dyrektor Krzysztof Konik zarządził zmniejszenie obsady w ciągu dnia z dwóch do jednego lekarza. Przeciwko temu rozwiązaniu zaprotestował m.in. kierownik SOR-u, a w efekcie podczas sesji rady powiatu dyrektor ogłosił, że wycofuje się z tej decyzji.

Teraz okazało się, że na oddziale ratunkowym w ciągu dnia i tak nierzadko dyżuruje jeden lekarz. Tak było także w ubiegły poniedziałek.

- Zwykle w ciągu dnia dyżury na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pełnią dwaj lekarze, ale zdarza się, że jest tylko jeden - przyznaje dyrektor Krzysztof Konik. - Na rynku po prostu brakuje lekarzy medycyny ratunkowej, dlatego z powodu braków kadrowych nie zawsze możemy zapewnić na SOR pełną obsadę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska