W Chróścicach Victoria pokonała Pniówek Pawłowice 3-2

fot. Sławomir Jakubowski
Jesienią Skałka wygrała w Leśnicy 3-0. W sobotę w starciu tych drużyn padł dokładnie taki sam wynik.
Jesienią Skałka wygrała w Leśnicy 3-0. W sobotę w starciu tych drużyn padł dokładnie taki sam wynik. fot. Sławomir Jakubowski
Na słowie danym przez Macieja Wolnego można polegać. Przełamanie napastnika Victorii przyszło w ważnym momencie walki o utrzymanie w III lidze.

Po ostatnim zremisowanym 0-0 spotkaniu ze Skalnikiem Gracze na łamach nto napastnik z Chróścic Maciej Wolny zapowiadał, że w następnym spotkaniu zdobędzie wreszcie upragnioną bramkę. Na swojego pierwszego gola w barwach Victorii czekał do 79. min spotkania z Pniówkiem Pawłowice.

- Kolega ładnie dorzucił piłkę i nie pozostało mi nic innego, jak strzelić z pierwszej po długim rogu - zaznaczał Wolny.
Cztery minuty później młody napastnik został bohaterem Chróścic. - Wojtek Dzierżenga ładnie poszedł po lewej stronie i zauważył mnie w polu karnym - opisywał Wolny.

- Po jego podaniu wślizgiem doszedłem do piłki i uderzyłem na bramkę. Futbolówka po rękach bramkarza wpadła do siatki. W końcu nadszedł czas, żeby strzelić. Postaram się teraz trafiać już regularnie do bramki przeciwnika. - Przed samym spotkaniem Maciek również mnie przekonywał, że strzeli bramkę - zdradził trener miejscowych Krzysztof Job.

- Poradziłem mu, aby zapomniał już o meczu w Graczach. Przekonałem go, że w starciu z Pniówkiem na pewno znowu jakieś sytuacje będzie miał i wtedy je wykorzysta. Zanim napastnik Victorii przełamał się sytuacja gospodarzy nie wyglądała różowo.

Od początku drugiej połowy inicjatywę przejęli goście, a zdobyta bramka była tego ukoronowaniem. Wyrównanie padło ze stałego fragmentu gry. Znakomitym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Łukasz Pilc. Gdy oczekiwano, że miejscowi pójdą za ciosem, fatalny błąd popełnił Tomasz Borosz. Po jego niefortunnej interwencji Robert Żbikowski uderzeniem z dystansu po raz kolejny dał przyjezdnym prowadzenie.

- To była droga z piekła do nieba - przekonywał kontuzjowany gracz Victorii Bartosz Krzywda. - Po bramce na 2-1 dla gości przyszła chwila zwątpienia. To my prowadziliśmy grę, a tu przytrafił się głupio stracony gol. Na szczęście chłopcy się podnieśli.

Większą pewność wykazywał trener Job. - Wiara była do końca - podkreślał szkoleniowiec Victorii. - Obserwowałem swoich zawodników w szatni i było widać, że są maksymalnie skoncentrowani. Nienajlepsze spotkanie w barwach miejscowych rozegrał Tomasz Borosz, który ponosi winę za utratę obu bramek.

- Faktycznie nasz bramkarz nie spisał się przy dwóch strzałach z dystansu - przyznał obrońca Victorii Dawid Rygiel. - Gramy jednak całą drużyną, razem pracujemy na wygraną, a porażki są nasze wspólne. Nasz blok defensywny zagrał w tym spotkaniu poprawnie. Goście zagrozili nam dwa razy przy stałych fragmentach gry. Poza tym nie mieli żadnej klarownej sytuacji.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska