W Iraku nie jest łatwo

Prowadzili: Marz, Kat
Płk. Roman Klecha na czacie „NTO”.
Płk. Roman Klecha na czacie „NTO”.
Szesnaście osób rozmawiało we wtorek przez godzinę na czacie "NTO" z pułkownikiem Romanem Klechą, dowódcą X Opolskiej Brygady Logistycznej.

dziennikarzWL1: - Jakie dokładnie zadania wykonywać będzie X Brygada Logistyczna w Iraku?
Roman Klecha: - Zadanie wsparcia logistycznego.

dziennikarzWL1: - Czy nie obawiacie się wrogiego przyjęcia przez Irakijczyków ?
Roman Klecha: - Generalnie jesteśmy przekonani, że przyjęcie będzie życzliwe, gdyż tak wskazują nasze doświadczenia ze służby w tym obszarze, a żołnierze polscy pełnią służbę w tym regionie od wielu lat na Wzgórzach Golan i w Libanie. Nie wykluczamy jednak odruchów wrogosci czy niechęci.

jarek27: - Czy ciężko jest wytrzymać polskim żołnierzom w umundurowaniu w takich temperaturach, jakie panują w Iraku?
Roman Klecha: - Takie warunki posiadają wszyscy żołnierze pełniący służbę w podobnych warunkach klimatycznych. Warunki te dla Europejczyka są trudne, natomiast można w nich wytrzymać, można prowadzić działania. A specjalne tropikalne wyposażenie ułatwia to.

olek: - Ile będą zarabiać miesięcznie żołnierze w Iraku?
Roman Klecha: - Każdy żołnierz zarabia inaczej i zarobki te są uzależnione od stanowiska służbowego, stopnia służbowego. Zamykają się one w granicach średnio od 1000 do 2000 dolarów.

kasia: - Co raz słyszymy i żołnierzach amerykańskich, którzy gną w Iraku. Czy dowództwo jest przygotowane na to, że mogą zacząć ginąć polscy żołnierze. Jeśli tak by się zaczęło dziać to czy wycofacie się z misji i wrócicie do kraju?
Roman Klecha: - Jak już wcześniej powiedzieliśmy uważamy, że spotkamy się z przyjęciem stosunkowo życzliwym. Wskazują na to wypowiedzi przywódców, zwłaszcza szyickich w rejonie polskiej strefy stabilizacyjnej. Natomiast zawód żołnierza wiąże się z ryzykiem i każda misja wiąże się z ryzykiem. Takie ryzyko jest brane pod uwagę zarówno przez żołnierzy, którzy podjęli decyzję o udziale w tej misji, jak i przez ich przełożonych.

dziennikarzWL1: - Jakie nastroje panują wśród pana żołnierzy?
Roman Klecha: - Bardzo dobre.

dziennikarzWL: - Media donosza o problemach ze sprzetem jednostek wyjeżdżających do Iraku. Czy was te problemy ominęły?
Roman Klecha: - W mojej opinii sprzęt, w który został wyposażony kontyngent jest bardzo dobry i w odczuciu zdecydowanej większości żołnierzy jest to sprzęt, który spełnia wymogi i umożliwia żołnierzom działanie w tamtych warunkach. Natomiast jeżeli chodzi o doniesienia medialne tyczące się zwłaszcza problemów z goglami, bielizną termo przepuszczalną i manierkami - wynikają raczej ze specyfiki indywidualnego podejścia, zwłaszcza tych, którzy w tamtych warunkach jeszcze nie działali. Sadzę, że jeżeli zastrzeżenia dotyczą tak małej ilości asortymentu, to znaczy, że kontyngent wyposażony jest bardzo dobrze. Przydatność tego wyposażenia potwierdzają zarówno żołnierze, którzy służą i służyli w Afganistanie, jak również ci, którzy już wrócili z Jordanii i Iraku.

maciek: - Czy zdarzyła się podczas Pańskiego pobytu jakaś niebezpieczna sytuacja? Jeśli tak - jaka?
Roman Klecha: - Podczas mojego nie miałem żadnych niebezpiecznych sytuacji wykraczających poza sytuacje przewidywalne.

dziennikarzWL1: - Kiedy brygada wyjeżdża na misje?
Roman Klecha: - Brygada nigdy w całości nie wyjeżdża na misję. Wyjeżdżają poszczególne elementy i żołnierze służący w brygadzie.

bolek: - Czy rodziny żołnierzy są przygotowane na to, że ich bliski może nie wrócić do domu...?
Roman Klecha: - Każdy żołnierz podejmuje decyzję o wyjeździe na misję dobrowolnie i samodzielnie. Doskonale zdają sobie sprawę z zagrożeń, jakie w rejonie misji występują i sądzę, że decyzje te podejmowane są w gronie rodzinnym. A jeżeli tak, to rodzina jest świadoma niebezpieczeństwa, w jakim żołnierz może się znaleźć.

dziennikarzWL1: - Jak długo brygada stacjonować będzie w Iraku?
Roman Klecha: - Brygada nie stacjonuje w Iraku. W Iraku są żołnierze z brygady i poszczególne elementy. Jak powszechnie wiadomo żołnierze będą tam przebywać 6 miesięcy, a po 6 miesiącach zostaną zmienieni przez innych żołnierzy. Polscy żołnierze będą przebywać tak długo, jak to będzie potrzebne, aby zagwarantować stabilizację w Iraku, wolność i bezpieczeństwo Irakijczyków. Oby jak najkrócej.

maciek: - Jak wygląda dzień polskiego żołnierza w Iraku?
Roman Klecha: - Podobnie jak w Polsce. Zaczyna się pobudką i śniadaniem, a kończy capstrzykiem i kolacją.

olek: - Jak rodziny kontaktują się z żołnierzami przebywającymi w Iraku? Chyba nie telefonicznie, bo i ile wiem, to nie ma tam telefonów....
Roman Klecha: - Najczęstsze kontakty są właśnie przez telefon oraz przez łącza internetowe. Przeciętniwe żołnierze raz w tygodniu kontaktują się ze swoimi rodzinami, choć nie ma ograniczeń.

dziennikarzWL1: - Czy byliście jakoś szczególnie przygotowani do misji - czy raczej zadania które będziecie tam wykonywać są ćwiczone podczas standardowych szkoleń?
Roman Klecha: - Tak.

jarek27: - Wśród żołnierzy stacjonujących w Iraku była jedna kobieta. Jak ona sobie radziła z warunkami?
Roman Klecha: - Bardzo dobrze.

dziennikarzWL1: - Czy mógłby pan - bardzo krotko - przedstawić nam dowodzoną przez siebie jednostkę ?
Roman Klecha: - Jednostka zajmuje się wsparciem logistycznym, to znaczy mówiąc najogólniej tworzeniem warunków i możliwości do wykonywania zadań przez pododdziały ogólnowojskowe i specjalistyczne.

maciek: - Ilu w sumie Opolskich żołnierzy pojechało do Iraku?
Roman Klecha: - Ponad stu.

dziennikarzWL1: - W jakim regionie bedziecie stacjonowac?
Roman Klecha: - W bazie Alhillah.

kris33: - Dogadywaliście się z Irakijczykami? Mieliście tłumaczy, czy radziliście sobie sami?
Roman Klecha: - Tak, są tłumacze na język iracki i to na rózne jego dialekty.

dziennikarzWL1: - Mówi pan, ze nastroje są bardzo dobre. Czy nie zmieniają ich nawet doniesienia z Iraku o kolejnych ofiarach wsrod Amerykanow i Brytyjczykow, a takze pojawiajace sie pogloski o powstaniu szyitow?
Roman Klecha: - Żołnierze są świadomi swojego zawodu, swiadomi swojej misji. Większosć z tych zołnierzy uczestniczyła w wielu misjach, w tym w Afganistanie. Decyzję podjęła swiadomie i nie sądzę, by poszczególne informacje miały wpływać na ich bezposrednie odczucia, nastroje. W momencie podejmowania decyzji o udziale w misji podejmowali swiadome ryzyko.

dziennikarzWL1: - Kiedy dowiedzieliście się, że własnie wasi zolnierze wyjada na misje?
Roman Klecha: - Brygada z racji swojego charakteru, przeznaczenia zawsze jest uczestnikiem praktycznie każdej misji.

jarek27: - Jakie są niedociągnięcia w organizacji wyjazdu polskich żolnierzy na tę niebezpieczną misję?
Roman Klecha: - Organizacja przerzutu przegrupowania polskich jednostek do Iraku jest operacją olbrzymiej skali, której proces organizacyjny realizowany był przez setki ludzi i instytucji praktycznie w skali do tej pory nie występującej. W mojej ocenie został zorganizowany perfekcyjnie.

olek: - Czy na misję do Iraku pojechali ci sami żołnierze, którzy byli na misji w Afganistanie?
Roman Klecha: - Wsród tych, którzy pojechali do Iraku są również tacy, którzy byli w Afganistanie.

anna32: Czy było sporo ochotników na wyjazd? Żołnierze chyba traktują takie misje jako formę "łatwego" zarobku.
Roman Klecha: - Jeżeli służba w Iraku jest formą łatwego zarobku, to ja na pewno tego nie rozumiem. Natomiast żołnierze nie tylko aspekt finansowy biorą pod uwagę, ale również swoje poczucie obowiązku wynikające z tego, ze noszą mundur. Są tymi, którzy są gwarantem bezpieczeństwa państwa i obywateli.

dziennikarzWL1: - Skoro mówi pan panie pułkowniku że jeździcie praktycznie na wszystkie misje to znaczy ze szkolicie się pod tym katem. Mowil pan jednak o specjalnym szkoleniu przed misja w Iraku. Czym roznilo sie ono od standardowego?
Roman Klecha: - Każde szkolenie przed każdą misją jest specjalne, gdyż uwględnia specyficzne warunki panujące w każdej misji, zarówno klimatyczne, jak i polityczne, kulturowe, a także stopień zagrożenia bezpieczeństwa żołnierzy w poszczególnych misjach.

bolek: Czy zdarzyło się, że któryś z żołnierzy najpierw zadeklarował wyjazd na misję, a opotem po rozmowie z rodziną wycofał się?
Roman Klecha: - Takie przypadki sporadycznie się zdarzają, ale stanowią wyjątek, zwłaszcza że decyzje nie są podejmowane na szybko. Z reguły konsultacje z rodziną odbywają się przed podjęciem decyzji.

tomex: - Jak Irakijczycy odnoszą się do Polaków? Bardziej przyjaźnie niż do Amerykanów?
anna32: - podobno Irakijczycy lubią polaków z racji piłki nożnej i Bońka
Roman Klecha: - Ze względu na kontakty polsko-irakijskie, a również to, ze znaczna częśc elit zdobywała wykształcenie w Polsce mielismy byc postrzegani raczej przyjaźnie. A pewnie zasługą jest również piłka nożna i Boniek, chociaż myślę, ze nie tylko.

tomex: - Gdyby miał pan raz jeszcze jechać na misję do Iraku - zdecydowałby się Pan?
Roman Klecha: - Jako żołnierz pojechałbym tam, gdzie moja obecnosć byłaby potrzebna.

dziennikarzWL1: - A czy ćwiczyliście dzialanie w jakis nietypowych sytuacjach? 25BKPow cwiczyla np wsparcie ostrzelanego przez mozdzierz punktu medycznego. Czy i wy cwiczyliscie dzialania w sytuacji bezposredniego zagrozenia ?
Roman Klecha: - Tak, takie ćwiczenia się odbywały.

olek: - Czy zabraliście ze sobą dużo sprzętu? Jeśłi tak, to czym przewieźliście ten sprzęt?
Roman Klecha: - Ciężki sprzęt został przewieziony statkami. Wyposażenie indywidualne i osobiste leci razem z żołnierzami samolotami.

kris33: - Czy chłopcy boja się bedąc na takiej misji?
Roman Klecha: - Myslę, że uczucie strachu nieobce jest żadnemu człowiekowi, natomiast istotą sprawy jest umijętnosć panowania nad strachem. Żołenierze ta umiejętnosć posiadają.

anna32: - Kiedy wrócił pan z Iraku? Jakie są pana wrażenia po pobycie w tym kraju?
Roman Klecha: - Ja w Iraku nie byłem.

dziennikarzWL1: - Panie pulkowniku - jako wojskowy jak ocenia pan dotychczasowy przebieg misji stabilizacyjnej w Iraku?
Roman Klecha: - Jako misję bardzo trudną z bardzo dużymi szansami na powowdzenie.

anna32: - Dlaczego nie był pan w Iraku? Przecież jest pan dowódcą brygady!!
Roman Klecha: - Dlatego, że brygada do Iraku nie wyjechała, wyjechali tylko niektórzy żołnierze. Określony, niewielki procent całej brygady. A dowódca jest tam, gdzie jest większosc jego zołnierzy.

kasia: A czy był pan w Afganistanie? tam też byli wasi żołnierze
Roman Klecha: - Tak.

dziennikarzWL1: Mowi pan ze czesc zolnierzy sluzyla w Afganistanie. A jesli chodzi o doswiadczenie zolnierzy - jaki jest sredni czas sluzby zolneirzy wyjezdzajacych do Iraku ?
Roman Klecha: - 6 miesięcy.

kris33: Czy już wróciliście do pracy, czy macie kilka dni urlopu?
Roman Klecha: - Żołnierze, którzy wracają z misji mają określony przepisami urlop zdrowotny oraz wykorzystują urlopy wypoczynkowe.

kasia: Jakie "wrażenia" przywiózł pan z Afganistanu?
Roman Klecha: - Współczucie dla narodu Afgańskiego i poczucie dumy z postawy polskich żołnierzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska