W Nysie powstały dwa komitety: jeden za, a drugi przeciw referendum

kolaż: Tomek
Janusz Sanocki (z lewej) zapewnia, że nie odpuści. - Z terroryzmem walczyłam na wojnie w Iraku, to i w Nysie sobie poradzę - mówi Adam Mazguła.
Janusz Sanocki (z lewej) zapewnia, że nie odpuści. - Z terroryzmem walczyłam na wojnie w Iraku, to i w Nysie sobie poradzę - mówi Adam Mazguła. kolaż: Tomek
Mamy już dwa komitety - ten pod wezwaniem Janusza Sanockiego nawołuje do referendum, drugi, pod przewodnictwem Adama Mazguły, do zbojkotowania głosowania.

Chcemy przetłumaczyć nysanom, że inicjatorzy referendum nie mówią prawdy, że manipulują informacją dla własnych korzyści. To ich całe referendum to nic innego, jak prawybory Ligi Nyskiej, sprawdzają, jakie mają jeszcze w Nysie poparcie - denerwuje się Adam Mazguła, który stanął na czele Społecznego Komitetu Przeciw Referendom w Nysie.

Społeczny komitet również zaczął zbierać głosy poparcia. Referendum wprawdzie już nie cofnie, ale liczy na to, że uda im się przekonać ludzi, by nie brali udziału w głosowaniu. Mają już w swoich szeregach zwykłych nysan, przedsiębiorców, radnych, polityków. Wszyscy mówią stanowcze nie informacjom ukazującym się na rozlicznych ulotkach, w lokalnym tygodniku, a także wystąpieniom na sesjach radnych i członków komitetu referendalnego.

- Będziemy przekonywać mieszkańców, żeby nie szli na to referendum, bo będą to tylko pieniądze wyrzucone w błoto - twierdzi Adam Mazguła. - Tym bardziej, że nie ma żadnego sensownego i konkretnego powodu, dla którego należałoby odwoływać burmistrz i całą radę miejską.

A wszystko wskazuje na to, że w istocie racja leży po stronie obecnych włodarzy, gdyż wyrokiem Sądu Okręgowego sprzed niespełna tygodnia komitet referendalny dostał nakaz przeproszenia burmistrz Jolanty Barskiej i zamieszczenia w lokalnym tygodniu sprostowania. Dodatkowo sąd zabronił komitetowi publikowania ulotek zawierających nieprawdziwe informacje.

- Nie przeproszę, choćbym miał iść do więzienia - zapewnił natychmiast Janusz Sanocki, obiecując jednocześnie, że nysanie nadal mogą liczyć na ukazujące się co jakiś czas ulotki. Od wyroku naturalnie komitet się odwołał i zapowiedział, że zaskarży sprawę do Krajowej Rady Sądowniczej oraz do Strasburga.

Czytaj e-wydanie NTO - > Kup online
- Z terroryzmem walczyłem na wojnie w Iraku, to i w Nysie tez sobie poradzę - zapewnia Mazguła, były żołnierz, który jest oburzony metodami inicjatorów głosowania.

Oburzeni są również przedstawiciele nyskiego zarządu Platformy Obywatelskiej, którzy również pokusili się o apel. Tym razem stanęli głównie w obronie przewodniczącego rady miejskiej Feliksa Kamiennika oraz kilku radnych PO, którzy co sesję odpierają ataki opozycji.

- Stoimy zawsze po stronie społeczeństwa nyskiego i chcemy rozwiązywać najważniejsze problemy naszego regionu - zapewnia Mirosław Aranowicz z zarządu nyskiego koła PO. - Chcemy budować, a nie dzielić, a jeśli wciąż będziemy się kłócić, to nigdy w Nysie do niczego nie dojdziemy. A nazywanie naszych kolegów karłami korupcji i zastraszanie nysan wizją źle rządzonej gminy, to zwykłe chamstwo.
Burmistrz Jolanta Barska podbudowana jest wyrokiem sądu, postawą komitetu społecznego i apelem PO.

Ale najbardziej cieszy ją, jak spotyka zwykłych mieszkańców, którzy podchodzą do niej i zapewniają, że w kolportowane na ulotkach informacje nie wierzą i stoją po jej stronie.
Do referendum w sprawie sprzedaży i zabudowy rynku zostało 31 dni, a do głosowania w kwestii odwołania władz - 45.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska