Zakład zamontował u siebie sygnalizację, żeby oznajmiać pracownikom koniec pracy. Problem w tym, że syrena jest bardzo blisko jednostki OSP.
- Wyje w niemal identyczny sposób jak nasza - mówi Dawid, strażak-ochotnik. - Już dwa razy zdarzyło się tak, że kilku strażaków przyjechało pod jednostkę, bo myśleli że się pali.
Zakładową syrenę słychać w promieniu kilometra. Strażacy twierdzą, że powoli przestają reagować na jej dźwięk.
- Problem może się pojawić, gdy wybuchnie pożar o tej samej godzinie, gdy wyje zakładowa syrena - mówi Dawid. - Wtedy wielu może zignorować alarm.
W rozmowie z nto kierownictwo zakładu poinformowało, że syrena została uruchomiona testowo. Wkrótce ma być przeniesiona i zamontowana wewnątrz hal produkcyjnych.
O problemach strażaków z Zawadzkiego czytaj także w czwartek tygodniku strzelecko-krapkowickim, który jest bezpłatnym dodatkiem do Nowej Trybuny Opolskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?