Walce. Od 2007 roku trwa konflikt. Stawiać wiatraki, czy jednak nie?

Marek Świercz [email protected]
W gminie Walce ciągle się sprzeczają o postawienie wiatraków. (fot. sxc)
W gminie Walce ciągle się sprzeczają o postawienie wiatraków. (fot. sxc)
W gminie Walce grupa mieszkańców walczy z wiatrakami, które chce zbudować inwestor z Niemiec. Takich konfliktów jest w Polsce sporo.

Ważniejsze jest to, że obie strony zmagają się z biurokracją, która nie potrafi konfliktu rozstrzygnąć. Inwestor traci czas i pieniądze, protestujący tracą czas i nerwy.

Po jednej stronie mamy firmę Clean Energy z upartym prezesem Joachimem Bobzinem, który nie chce się wycofać z Opolszczyzny, gdzie z powodzeniem robił już interesy, stawiając choćby młyn w Stradu-ni. Wspiera go były wójt Walc Piotr Miczka i włodarze Opolszczyzny, którzy nie chcą stracić inwestycji wartej łącznie jakieś 300 mln euro.

Zobacz: Walce. Wiatraki spowodowały konflikt

Po drugiej stronie mamy grupę mieszkańców z byłym posłem Mniejszości Niemieckiej Joachimem Czernkiem, wspieraną przez Towarzystwo na Rzecz Ziemi z Oświęcimia.

Ciągnący się od 2007 roku fundamentalny spór „stawiać czy nie stawiać” zamienił się w ciąg potyczek, urzędowych i medialnych. Ich końca nie widać, bo obowiązujące w Polsce przepisy wręcz sprzyjają prowadzeniu sporów bez końca. W tej sprawie absurd goni absurd.

Czytaj dalej: Unia przeciw Unii

Naukowcy przeciw naukowcom

Na temat rzekomej (?) szkodliwości wiatraków napisano setki opracowań. Naukowcy nie są zgodni w ocenach, co zamienia dyskusję na ten temat w spór mocno akademicki. I Walce są tego doskonałym przykładem.

W wywiadach na łamach lokalnej prasy Joachim Czernek – powołując się na publikacje w Internecie – opowiada, że „zbyt mała odległość wiatraków od siedlisk ludzkich jest bardzo niekorzystna dla zdrowia mieszkańców ze względu na emitowane dźwięki niskiej częstotliwości”.

Prezes Bobzin ripostuje, że to nieprawda. Przekonuje: - Nic prawie nie zostało tak gruntownie zbadane jak infradźwięki związane z elektrowniami wiatrowymi. Te infradźwięki są tak niewielkie, że nie mogą mieć żadnego wpływu na ludzkie zdrowie i dobre samopoczucie.

Inwestor podkreśla, że potwierdza to raport oddziaływania na środowisko, na podstawie którego w listopadzie 2008 roku wójt Walc Bernard Kubata dał zielone światło dla inwestycji w Rozkochowie. Niezadowoleni mieszkańcy (inwestor wyliczył, że 109 osób podpisa-nych pod protestami to 1,8 proc. mieszkańców gminy) się odwołali, a wspierający ich ekolodzy z Oświęcimia dostarczyli im argumentów.

Pytali, czemu inwestor nie zbadał tras przelotów „awifauny oraz chiropterofauny” (czyli ptaków i nietoperzy), co zalecają wytyczne Polskiego Stowarzyszenia Elektrowni Wiatrowych. Ekolodzy pytali też, czemu Clean Energy nie odnosi się do „najnowszych badań ame-rykańskich i brytyjskich” (dostępnych, a jakże, w Internecie), z których wynika, że wiatraki trzeba stawiać w odległości 2,4 km od domów mieszkalnych.

Przedstawiciele Clean Energy ripostowali – już na sali rozpraw Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu – że stosują się do obowiązujących przepisów, a nie wytycznych, które nie mają mocy prawnej. A przepisy mówią, że istotna jest nie odle-głość, ale „wartości graniczne dźwięku”.

– Nasze turbiny zachowują te wartości graniczne już w odległości około 250 metrów - zapewnia prezes Bobzin. I dodaje, że w przypadku Rozkochowa średnia odle-głość wiatraków od domów to 900 metrów. Tylko jedna turbina stanie w odległości 390 metrów od domu, ale za zgodą mieszkańców.

Dodajmy, że wiatrakowy spór trafił do WSA za sprawą Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uznało, że też ma coś do powiedzenia w tej naukowo frapującej tematyce.

Czytaj dalej: Urzędnicy przeciw urzędnikom

Czytaj dalej: Niemcy przeciw Niemcom

Piłka w grze

W toczącej się od trzech lat wojnie pozycyjnej inwestor prowadzi na punkty. Ale umiarkowana to satysfakcja, skoro zrobił tylko mały krok do przodu: w maju 2010 roku jest w tym samym punkcie, w któ-rym był w listopadzie 2008 roku, kiedy to wójt Kubata wydał mu tzw. środowisko uwarunkowania zgody na inwestycję.

- Znam wyrok WSA, ale jeszcze go nie otrzymałem – mówi nto Kubata. – Teraz ruch jest po stronie SKO, które może wyrok zaskarżyć. Dla mnie osobiście najważniejsze jest to, że kolejne wyroki potwierdzają, iż moje postępowanie w tej sprawie było prawidłowe.

Czy SKO zaskarży nieprawomocny na razie wyrok WSA, nie sposób dziś przewidzieć. Taką decyzję podejmuje się po przeanalizowaniu pisemnego uzasadnienia wyroku. A do SKO – tak jak do Urzędu Gminy Walce – to uzasadnienie jeszcze nie dotarło.

Co zrobią protestujący? Joachim Czernek mówi, że nie wie, bo „jest tam mało znaczącą osobą”. Odcina się też od przypisywanych mu przez media wypowiedzi, że w razie zgody na wiatraki gotów jest „wywieźć wójta na taczkach”. – Nie tak powiedziałem – zaznacza. – Ale zostawmy te taczki.

A ile prawdy jest w plotkach, że zamierza wystartować w wyborach przeciw Kubacie? Nie potwierdza, nie zaprzecza. – Nie czas o tym mówić – ucina temat.

A co robi inwestor? To samo, co robił przez ostatnie kilkanaście miesięcy: czeka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska