Ważniejsze jest to, że obie strony zmagają się z biurokracją, która nie potrafi konfliktu rozstrzygnąć. Inwestor traci czas i pieniądze, protestujący tracą czas i nerwy.
Po jednej stronie mamy firmę Clean Energy z upartym prezesem Joachimem Bobzinem, który nie chce się wycofać z Opolszczyzny, gdzie z powodzeniem robił już interesy, stawiając choćby młyn w Stradu-ni. Wspiera go były wójt Walc Piotr Miczka i włodarze Opolszczyzny, którzy nie chcą stracić inwestycji wartej łącznie jakieś 300 mln euro.
Zobacz: Walce. Wiatraki spowodowały konflikt
Po drugiej stronie mamy grupę mieszkańców z byłym posłem Mniejszości Niemieckiej Joachimem Czernkiem, wspieraną przez Towarzystwo na Rzecz Ziemi z Oświęcimia.
Ciągnący się od 2007 roku fundamentalny spór „stawiać czy nie stawiać” zamienił się w ciąg potyczek, urzędowych i medialnych. Ich końca nie widać, bo obowiązujące w Polsce przepisy wręcz sprzyjają prowadzeniu sporów bez końca. W tej sprawie absurd goni absurd.
Czytaj dalej: Unia przeciw Unii
Naukowcy przeciw naukowcom
Na temat rzekomej (?) szkodliwości wiatraków napisano setki opracowań. Naukowcy nie są zgodni w ocenach, co zamienia dyskusję na ten temat w spór mocno akademicki. I Walce są tego doskonałym przykładem.
W wywiadach na łamach lokalnej prasy Joachim Czernek – powołując się na publikacje w Internecie – opowiada, że „zbyt mała odległość wiatraków od siedlisk ludzkich jest bardzo niekorzystna dla zdrowia mieszkańców ze względu na emitowane dźwięki niskiej częstotliwości”.
Prezes Bobzin ripostuje, że to nieprawda. Przekonuje: - Nic prawie nie zostało tak gruntownie zbadane jak infradźwięki związane z elektrowniami wiatrowymi. Te infradźwięki są tak niewielkie, że nie mogą mieć żadnego wpływu na ludzkie zdrowie i dobre samopoczucie.
Inwestor podkreśla, że potwierdza to raport oddziaływania na środowisko, na podstawie którego w listopadzie 2008 roku wójt Walc Bernard Kubata dał zielone światło dla inwestycji w Rozkochowie. Niezadowoleni mieszkańcy (inwestor wyliczył, że 109 osób podpisa-nych pod protestami to 1,8 proc. mieszkańców gminy) się odwołali, a wspierający ich ekolodzy z Oświęcimia dostarczyli im argumentów.
Pytali, czemu inwestor nie zbadał tras przelotów „awifauny oraz chiropterofauny” (czyli ptaków i nietoperzy), co zalecają wytyczne Polskiego Stowarzyszenia Elektrowni Wiatrowych. Ekolodzy pytali też, czemu Clean Energy nie odnosi się do „najnowszych badań ame-rykańskich i brytyjskich” (dostępnych, a jakże, w Internecie), z których wynika, że wiatraki trzeba stawiać w odległości 2,4 km od domów mieszkalnych.
Przedstawiciele Clean Energy ripostowali – już na sali rozpraw Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu – że stosują się do obowiązujących przepisów, a nie wytycznych, które nie mają mocy prawnej. A przepisy mówią, że istotna jest nie odle-głość, ale „wartości graniczne dźwięku”.
– Nasze turbiny zachowują te wartości graniczne już w odległości około 250 metrów - zapewnia prezes Bobzin. I dodaje, że w przypadku Rozkochowa średnia odle-głość wiatraków od domów to 900 metrów. Tylko jedna turbina stanie w odległości 390 metrów od domu, ale za zgodą mieszkańców.
Dodajmy, że wiatrakowy spór trafił do WSA za sprawą Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uznało, że też ma coś do powiedzenia w tej naukowo frapującej tematyce.
Czytaj dalej: Urzędnicy przeciw urzędnikom
Czytaj dalej: Niemcy przeciw Niemcom
Piłka w grze
W toczącej się od trzech lat wojnie pozycyjnej inwestor prowadzi na punkty. Ale umiarkowana to satysfakcja, skoro zrobił tylko mały krok do przodu: w maju 2010 roku jest w tym samym punkcie, w któ-rym był w listopadzie 2008 roku, kiedy to wójt Kubata wydał mu tzw. środowisko uwarunkowania zgody na inwestycję.
- Znam wyrok WSA, ale jeszcze go nie otrzymałem – mówi nto Kubata. – Teraz ruch jest po stronie SKO, które może wyrok zaskarżyć. Dla mnie osobiście najważniejsze jest to, że kolejne wyroki potwierdzają, iż moje postępowanie w tej sprawie było prawidłowe.
Czy SKO zaskarży nieprawomocny na razie wyrok WSA, nie sposób dziś przewidzieć. Taką decyzję podejmuje się po przeanalizowaniu pisemnego uzasadnienia wyroku. A do SKO – tak jak do Urzędu Gminy Walce – to uzasadnienie jeszcze nie dotarło.
Co zrobią protestujący? Joachim Czernek mówi, że nie wie, bo „jest tam mało znaczącą osobą”. Odcina się też od przypisywanych mu przez media wypowiedzi, że w razie zgody na wiatraki gotów jest „wywieźć wójta na taczkach”. – Nie tak powiedziałem – zaznacza. – Ale zostawmy te taczki.
A ile prawdy jest w plotkach, że zamierza wystartować w wyborach przeciw Kubacie? Nie potwierdza, nie zaprzecza. – Nie czas o tym mówić – ucina temat.
A co robi inwestor? To samo, co robił przez ostatnie kilkanaście miesięcy: czeka.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?