MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Waldemar Sobota, piłkarz ze Schodni, gra w wyjątkowym klubie. Opowiada nam, co wyróżnia FC St. Pauli na tle innych drużyn [WYWIAD, CZ. 2]

Wiktor Gumiński
Waldemar Sobota to jeden z najlepszych w historii piłkarzy wywodzących się z Opolszczyzny. Karierę zaczynał w Małejpanwi Ozimek, a następnie grał w KS-ie Krasiejów oraz MKS-ie Kluczbork. Z tego ostatniego klubu trafił do Śląska Wrocław, by później kontynuować swoją karierę za granicą. Najpierw czynił to w belgijskim Club Brugge, a od pięciu lat jest zawodnikiem niemieckiego 2-ligowca FC St. Pauli. Rozegrał też 17 meczów w pierwszej reprezentacji Polski
Waldemar Sobota to jeden z najlepszych w historii piłkarzy wywodzących się z Opolszczyzny. Karierę zaczynał w Małejpanwi Ozimek, a następnie grał w KS-ie Krasiejów oraz MKS-ie Kluczbork. Z tego ostatniego klubu trafił do Śląska Wrocław, by później kontynuować swoją karierę za granicą. Najpierw czynił to w belgijskim Club Brugge, a od pięciu lat jest zawodnikiem niemieckiego 2-ligowca FC St. Pauli. Rozegrał też 17 meczów w pierwszej reprezentacji Polski imago/osnapix/EAST NEWS
Waldemar Sobota to jeden z najlepszych w historii piłkarzy wywodzących się z Opolszczyzny. Karierę zaczynał w Małejpanwi Ozimek, a następnie grał w KS-ie Krasiejów oraz MKS-ie Kluczbork. Z tego ostatniego klubu trafił do Śląska Wrocław, by później kontynuować swoją karierę za granicą. Najpierw czynił to w belgijskim Club Brugge, a od pięciu lat jest zawodnikiem niemieckiego 2-ligowca FC St. Pauli. W drugiej części naszej rozmowy 17-krotny reprezentant Polski opowiada nam o tym, dlaczego jego klub z Hamburga, mimo że nigdy nie zdobył żadnego oficjalnego trofeum, jest unikatowy na skalę światową.

Dlaczego wasz domowy stadion Millerntor jest wyjątkowy?
Przede wszystkim dlatego, że panuje na nim naprawdę niesamowita atmosfera. Każdemu polecam, by przynajmniej raz w życiu przyjechał na stadion FC St. Pauli i poczuł ją na własnej skórze. Szczególnie podoba mi się, że już podczas naszego wyjścia na rozgrzewkę przynajmniej połowa stadionu jest pełna, a szczególnie trybuny z miejscami stojącymi, których na naszym obiekcie jest więcej niż siedzących (dokładnie 16 940 do 12 606 - przyp. red). Takich stadionów na świecie jest naprawdę niewiele. Co ważne, nasi fani zawsze są z drużyną na dobre i na złe. Czy byliśmy na dnie tabeli, czy w jej górnej części, doping przez większość meczu był dla nas zawsze praktycznie tak samo żywiołowy. Nie jest to więc tylko oklepany slogan.

Co niezwykłe, przed waszymi meczami u siebie puszczany jest … hymn drużyny przeciwnej.
To kolejny ewenement na skalę światową, bo nie znam drugiego innego stadionu, na którym taka sytuacja miałaby miejsce. Dzieje się to przed zakończeniem rozgrzewki, i to niezależnie od tego, czy naszym rywalem jest zespół, którego kibice są zaprzyjaźnieni z sympatykami FC St. Pauli, czy też akurat fani obu drużyn za sobą nie przepadają. Każdy przeciwnik jest tolerowany i witany w ten sam szczególny sposób.

Wyjątkowy jest też tunel, którym wychodzicie na murawę.
Rzeczywiście, jest on kompletnie czarny, z czerwonymi wstawkami i przywołuje skojarzenia związane z piekłem. Co ciekawe, drużyna przeciwna na rozgrzewkę zawsze wychodzi innym korytarzem, a w tym „piekielnym” tunelu pojawia się dopiero tuż przed meczem. Taki zabieg może nie ma na celu jej przestraszenia, ale jest na pewno próbą zrobienia wrażenia, które być może nieco „spęta przeciwnikom nogi”. Choć w FC St. Pauli gram już od pięciu lat, wyjście na murawę to dla mnie za każdym razem niezmiennie niesamowite przeżycie.

Można powiedzieć, że mecze z udziałem FC St. Pauli poniekąd trwają zdecydowanie więcej niż 90 minut?
Zgadza się, pod stadionem można spotkać dużo kibiców zarówno już kilka godzin przed meczem, jak i parę godzin po jego zakończeniu. Kiedy wychodzę z szatni, czyli czasami nawet około półtorej godziny po końcowym gwizdku, fani jeszcze czekają i zawsze powiedzą jakieś miłe słowo, niezależnie od osiągniętego przez nas wyniku. Nigdy nie są jednak przesadnie natrętni, potrafią szanować prywatność. Mogę spokojnie wychodzić na miasto, bez obaw, że nie będę mógł się opędzić od naszych sympatyków.

Co najmilszego spotkało cię ze strony fanów?
Sytuacja ta miała miejsce niedawno, po naszej ostatniej wyjazdowej wygranej 2-0 w derbach z HSV Hamburg (22 lutego – przyp. red). Poszliśmy po tym meczu z drużyną do restauracji na małe świętowanie. Kibice dowiedzieli się, gdzie jesteśmy i naprawdę duża ich rzesza przyszła, by wraz z nami się cieszyć. Feta była ogromna, co najmniej jakbyśmy wygrali 2. Bundesligę, bo derby jak w każdym mieście rządzą się swoimi specjalnymi prawami. To jeden z dni, który po zakończeniu kariery na pewno będę wspominać z utęsknieniem.

Łatwiej wam się gra, dzięki temu, że kibice są generalnie dość tolerancyjni dla waszych słabszych występów?
Może i tak, ale my, piłkarze, w sumie się nad tym nie zastanawiamy. Każdy z nas jest bowiem na tyle ambitny, że zawsze myśli wyłącznie o zwycięstwie. Po każdej porażce jest w nas samych sportowa złość, lecz oczywiście doceniamy fakt, iż kibice cały czas stoją za nami murem. Większość z nich oklaskiwało nas nawet po ubiegłosezonowej przegranej u siebie 0-4 w derbach z HSV. Po tak słabym występie byliśmy tak przybici, że bardzo doceniliśmy ten gest i w obecnym sezonie odwdzięczyliśmy się naszym sympatykom chyba w najlepszy możliwy sposób, dwukrotnie ogrywając HSV 2-0.

Bierzecie też wspólnie z kibicami udział w akcjach charytatywnych?
Tak, mamy je bardzo często. Najpopularniejsza akcja, z udziałem największej liczby osób, odbywa się w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Wtedy to rozdajemy na naszym stadionie darmowe posiłki dla najbardziej potrzebujących, którzy najczęściej są bezdomni. To wydarzenie naprawdę mocno zapada w pamięć.

Każdy nowy nabytek FC St. Pauli nadal musi odbyć obowiązkową wycieczkę po dzielnicy?
Tak, to dalej stały punkt programu. Nowe osoby zawsze oprowadza osoba z klubu, prezentując im wszystkie charakterystyczne, najważniejsze miejsca w dzielnicy St. Pauli. Chodzi o to, by przede wszystkim pokazać, jakim rytmem toczy się w niej życie. Samemu również oczywiście uczestniczyłem w tej wycieczce.

Co najbardziej z niej zapamiętałeś?
Przede wszystkim uświadomiłem sobie, że St. Pauli to dzielnica, po której każdy może się swobodnie przejść. Z różnych opowieści można usłyszeć, że jest tam nieciekawie, a nawet wieje grozą, tymczasem tak naprawdę to ciekawy zakątek Hamburga. Każdy jest do niego serdecznie zaproszony i na pewno znajdzie tam akceptację, nieważne czy jest biznesmenem, czy bezdomnym. Przez wielu St. Pauli utożsamiane jest głównie z „dzielnicą czerwonych latarni”, ale to zdecydowanie nie jedyne, co można tam znaleźć. Z ciekawostek dla nas, Polaków, właśnie w tej dzielnicy znajduje się Polska Misja Katolicka. Można się tam zatem choćby wybrać na mszę odprawianą w języku polskim.

Gra w FC St. Pauli znacząco wpłynęła na twój światopogląd?
Prawdę mówiąc już przed przyjściem do klubu wyznawałem podobne wartości, jakie w nim obowiązują. W rodzinnym domu w Schodni zostałem tak wychowany, że mam tolerować i szanować absolutnie każdego człowieka. Mogę się z pewnymi sprawami nie zgadzać, ale jeśli ta osoba nie robi mi nic złego, zawsze będzie przeze mnie akceptowana i chętnie z nią porozmawiam. Każdy z nas ma pełne prawo być kim chce i tą zasadę trzeba respektować.

Trwa głosowanie...

Czy Waldemar Sobota to najlepszy w historii piłkarz wywodzący się z Opolszczyzny?

A co najbardziej lubisz robić w Hamburgu poza graniem w piłkę?
Zbyt wiele wolnego czasu w sumie nie mam, ale lubię go generalnie spędzać na świeżym powietrzu. Hamburg jest tak dużym miastem (około 1,8 mln mieszkańców – przyp. red), że do wielu jego zakątków jeszcze nie dotarłem. Cały czas tak naprawdę więc go odkrywam, czasami spacerując, a czasami jeżdżąc na rowerze. Zdecydowanie preferuję aktywny wypoczynek, tym bardziej, że naprawdę jest tu co robić. Ponadto niedaleko znajduje się też morze i nad nie również zdarza mi się od czasu do czasu wyskoczyć.

Jeżeli po wygaśnięciu pandemii koronawirusa nadal będziesz piłkarzem St. Pauli i ktoś z twoich polskich znajomych zechce przyjechać zobaczyć cię w akcji, jesteś w stanie mu pomóc w załatwieniu wejściówek, tak jak za czasów swojej gry w Śląsku Wrocław?
Całkiem dużo znajomych przyjeżdża z Polski na mecze do Hamburga. Jeżeli ktoś jeszcze nie był, a nadal będę występować w St. Pauli, kiedy sytuacja wróci do normy i kibice będą mogli wrócić na trybuny, nie będzie problemu z załatwieniem kilku wejściówek. Trzeba mi tylko wcześniej dać znać, na który mecz chce się przyjechać, ponieważ na naszym stadionie praktycznie zawsze mamy komplet. Bilety rozchodzą się jak świeże bułeczki, ale nie zmienia to faktu, że zawsze jestem gotowy do udzielenia pomocy. Natomiast niezależnie od moich dalszych losów, i tak zapraszam wszystkich serdecznie na domowy mecz St. Pauli. Będzie to dla was naprawdę niezwykłe przeżycie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kadra Probierza przed Portugalią - meldunek ze Stadionu Narodowego

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska