Większe Opole. "Przeciwnicy nie mogą odgrodzić się od świata"

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Tomasz Grzyb: "Istnieje takie pojęcie jak wentylacja emocji. Ścierającym się stronom najpierw trzeba pozwolić się wykrzyczeć, wyrzucić swoje emocje. W przypadku Większego Opola teraz jesteśmy właśnie na tym etapie".
Tomasz Grzyb: "Istnieje takie pojęcie jak wentylacja emocji. Ścierającym się stronom najpierw trzeba pozwolić się wykrzyczeć, wyrzucić swoje emocje. W przypadku Większego Opola teraz jesteśmy właśnie na tym etapie". Krzysztof Świderski
Rozmowa z Tomaszem Grzybem, psychologiem społecznym.

Przymiarkom do powiększenia Opola od początku towarzyszyły wielkie emocje. Teraz wygląda na to, że klamka zapadła. Są wygrani i przegrani...
W tym przypadku wszyscy są przegrani. Opolszczyzna słynęła z tego, że spory rozwiązywało się pokojowo, czego najlepszym przykładem jest obrona województwa. Tym razem się nie udało, więc jedna i druga strona leczy rany. Prezydent Wiśniewski i jego stronnicy nawołują wprawdzie do pojednania, ale trudno o nie, gdy narzuciło się komuś swoją wolę.

Gminy, które mają zasilić Opole, odwołują się wręcz do retoryki wojennej, jakby gra faktycznie toczyła się na śmierć i życie...

Ludzie z - jeszcze podopolskich wsi uznają, że zostali przymusowo wcieleni do stolicy regionu. Pojawiają się takie określenia jak anschluss, które mają wyraźną konotację wojenną. Niewątpliwie są osoby, którym zależy na tym, aby taką atmosferę podgrzewać, które na podorędziu mają opony do podpalenia. To jest bardzo niebezpieczna droga, bo negatywne emocje łatwo rozbudzić, trudniej natomiast je wygaszać.

Po co to robią? Chcą realizować się jako przywódcy czy mają do rozegrania własne interesy?

Może być tak i tak. Na pewno w gminach widać aktywność działaczy opozycyjnych partii politycznych, którzy deklarują, że są z mieszkańcami. Druga grupa to ci, którzy zwyczajnie dobrze się czują w warunkach konfliktowych. Często są to ludzie nam już znani, bez których żadna większa polityczna rozróba w województwie się nie obędzie.
Paradoksalnie prezydent i jego zwolennicy na podsycaniu tych emocji mogą zyskać. Dobrzeń Wielki miał obiecane pieniądze, ale jak je dać, skoro nie ma klimatu do rozmów?
Takie ryzyko jest, choć na razie ten argument nie jest zbyt silnie wykorzystywany. Podejrzewam, że w gminach trwają w tej chwili burze mózgów i opracowywanie planu B. Odpowiedzialny samorządowiec musi być przygotowany na każdą sytuację. Nawet jeśli pierwszą bitwę przegrał, to nie może zabrać zabawek i odejść od stołu. Podejrzewam, że prezydent Wiśniewski też będzie chciał łagodzić sytuację. Tak, aby mógł chociaż swobodnie przejechać przez dzielnice, którymi będzie zarządzał.

1 stycznia mieszkańcy Czarnowąsów, Chmielowic czy Winowa obudzą się w Opolu. Czy im się to podoba czy nie.

Przeciwnicy wyraźnie mówią, że jeśli ten scenariusz stanie się faktem, to oni natychmiast będą chcieli odwołać prezydenta Wiśniewskiego i jako obywatele miasta będą mogli próbować to zrobić. W tej chwili protestujący mają spore poparcie społeczne - również wśród znaczącej części opolan. Jeśli sięgną po bardziej radykalne formy sprzeciwu, muszą liczyć się z tym, że to poparcie będzie topniało. Może tak się stać na przykład wtedy, gdy tych, którzy do tej pory im kibicowali dotkną korki w drodze do pracy, wywołane blokadą drogi.

Widzi pan szansę na tonowanie emocji? Padło wiele mocnych słów i to zarówno po jednej jak i drugiej stronie sporu.

Istnieje takie pojęcie jak wentylacja emocji. Ścierającym się stronom najpierw trzeba pozwolić się wykrzyczeć, wyrzucić swoje emocje. W przypadku Większego Opola teraz jesteśmy właśnie na tym etapie.
Fachowcy mówią jak długo może to potrwać?

Nie powinno zbyt długo. Nie można przecież stworzyć zasieków, odgrodzić się od świata i ogłosić swoje odrębne państwo na przykład Dobrzeńskie.

Mieszkańcy mówią, że nie przyjmują decyzji rządu i już zapowiadają, że nie będą respektować prawa.

Te emocje są dla mnie zrozumiałe. To tak, jakby silniejszy kolega z klasy zabrał śniadanie słabszemu i zapytał co mi zrobisz? Strona przyłączana dostała jasny komunikat: cokolwiek byście nie zrobili, my i tak zrobimy swoje, bo mamy siłę i poparcie rządu, który przegłosuje, co będziemy chcieli. W emocjach mówi się różne rzeczy i mam nadzieję, że ktoś w końcu wyleje kubeł zimnej wody na rozpalone głowy. Warto skoncentrować się na ułożeniu nowych relacji, a nie kalkulowaniu, gdzie lepiej ze strategicznego punktu widzenia wylać gnojówkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska