Wielka akcja sprawdzania studzienek w Opolu

Artur  Janowski
Artur Janowski
Na terenie miejskiego wysypiska był kiedyś problem ze złomiarzami, którzy kradli stalowe włazy. Dlatego zdecydowano się na betonowe, ale niestety nie wszędzie można je zastosować.
Na terenie miejskiego wysypiska był kiedyś problem ze złomiarzami, którzy kradli stalowe włazy. Dlatego zdecydowano się na betonowe, ale niestety nie wszędzie można je zastosować. Sławomir Mielnik
Miejskie wodociągi sprawdziły aż sześć tysięcy włazów kanalizacyjnych w Opolu. To efekt tragedii w Brzegu, gdzie dziecko wpadło do źle zabezpieczonej kanalizacji.

W maju 5-latek wpadł na jednej z brzeskich ulic to studni kanalizacyjnej, a potem zmarł w szpitalu. Okazało się, że podczas prowadzenia remontu miejskiej kanalizacji jedna ze studzienka - w ocenie prokuratury i inspekcji pracy - była nieprawidłowo zabezpieczona. Dwóm osobom prokuratura już postawiła zarzuty.

O to, aby sprawdzić jak wygląda sytuacja w Opolu poprosił prezydenta radny PiS Marek Kawa. Zasugerował przegląd studzienek zwłaszcza w okolicach szkół czy placów zabaw, gdzie pojawia się najwięcej dzieci.

Tymczasem miejska spółka Wodociągi i Kanalizacje sama postanowiła zorganizować dodatkowy przegląd wszystkich studzienek na terenie miasta, choć zwyczajowo każda jest raz w roku sprawdzana.
Kilka dni temu dodatkową kontrolę zakończono. Okazuje się, że każda z ponad sześciu tysięcy studzienek była dobrze zabezpieczona. Do kilkunastu - umiejscowionych w jezdniach - są tylko uwagi, bo włazy na studniach poruszają się podczas jazdy samochodów. Te studzienki będą naprawiane.

- Ale nie zawsze naprawa jest po naszej stronie, czasem zdarza się, że tzw. klawiszowanie jest spowodowane uszkodzeniem jezdni - tłumaczy Mateusz Filipowski, wiceprezes ds. technicznych WiK.

Filipowski przypomina również, że nie wszystkie studzienki należą do WiK. Za kanalizację deszczową odpowiada np. urząd miasta i jak przekonują ich urzędnicy studzienki są monitorowane na bieżąco.

Podobnie jak w Zakładzie Komunalnym, który administruje cmentarzami oraz wysypiskiem. To na nim kilka lat temu złomiarze na masową skalę kradli włazy studni technologicznych. To mogło doprowadzić do tragedii.

- Dlatego wprowadziliśmy betonowe włazy, ale nie wszędzie da się je zastosować, bo np. w kanalizacji deszczowej musi być jakiś rodzaj kratki - mówi Andrzej Czajkowski.

Administratorzy kanalizacji przyznają, że kradzieże włazów są obecnie największym niebezpieczeństwem. Złomiarze nie biorą pod uwagę, że ktoś może nie patrzeć pod nogi.

- Kradzieże zdarzają się najczęściej na cmentarzu, giną nie tylko klapy, ale też elementy wpustów krawężnikowych. Niestety ktoś je potem od złomiarzy kupuje - przyznaje Czajkowski.

- Aby się przed nimi bronić rezygnujemy z żeliwnych włazów na rzecz wypełnionych betonem. Prosimy też o sygnały o każdej okradzione studzience - mówi Filipowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska