Wielki spór o mały mur

Fot. Małgorzata Krysińska
- Murek, który miał zdobić ulicę, niszczeje i tylko ją szpeci. A wszystko przez dwóch urzędników! - mówi Krzysztof Dydyna.
- Murek, który miał zdobić ulicę, niszczeje i tylko ją szpeci. A wszystko przez dwóch urzędników! - mówi Krzysztof Dydyna. Fot. Małgorzata Krysińska
Dwa lata mijają od czasu wstrzymania budowy ogrodzenia przy ul. Mickiewicza w Oleśnie. Decyzji, co dalej, nie ma do dziś.

Przypomnijmy: W lipcu 2000 r. przy skrzyżowaniu ulic Piastów i Mickiewicza w Oleśnie, na miejscu wyburzonego szpetnego muru, władze miasta rozpoczęły budowę nowego. Miał być długi na 20 m, wysoki na 1,5 m i oddzielać podwórko pobliskiego bloku od wybudowanego tam parkingu. Ponieważ stylem powinien nawiązywać do zabytkowego otoczenia, planowano go zwieńczyć daszkiem, a także podświetlić i obsadzić zielenią.

Planowano, ale tak się nie stało. Kiedy roboty były już mocno zaawansowane, 17 lipca 2000 r., na skutek interwencji mieszkańców bloku przy ul. Piastów 1, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, Regina Urbanek, wstrzymała tę budowę. Stwierdziła, że prace prowadzone są bez wymaganego zgłoszenia budowy, i wydała decyzję o rozbiórce muru.
Tymczasem, jak twierdzi Krzysztof Dydyna, szef wydziału urbanistyki i gospodarki przestrzennej w oleskim UM, zgłoszenie takie złożył w starostwie, a powiatowi urzędnicy prawdopodobnie je zawieruszyli. Zarząd Miejski w Oleśnie odwołał się od decyzji powiatowego inspektora nadzoru budowlanego do wojewódzkiego inspektora, Krystiana Walkowiaka, zwojował jednak niewiele. Inspektor Walkowiak wprawdzie uchylił postanowienia Reginy Urbanek, ale ponownie roboty wstrzymał, bo - argumentował - wymagają one nie tyle zgłoszenia budowy, co... uzyskania na nią pozwolenia.

Tę decyzję zarząd miejski zaskarżył do Naczelnego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. W skardze zarzucił inspektorowi Walkowiakowi m.in. rażące naruszenie prawa, błędną wykładnię przepisów oraz niewłaściwe ich zastosowanie.

- Liczyliśmy, że NSA szybko uchyli tę decyzję. Tymczasem minęło już ponad półtora roku, a z NSA nie ma żadnej odpowiedzi. I w konsekwencji murek, który miał zdobić ulicę, nie tylko ją teraz szpeci, ale niszczeje. Nie zabezpieczone cegły już popękały. W efekcie koszt dokończenia inwestycji zdążył już się podwoić - z 8 tys. zł do 16 tys. zł. I z każdym kolejnym miesiącem czekania na orzeczenie koszty te będą rosły - denerwuje się Krzysztof Dydyna.
Tymczasem, jak dowiedzieliśmy w NSA we Wrocławiu, termin rozprawy w tej sprawie wciąż jeszcze nie został wyznaczony.
- Obecnie mamy do rozpatrzenia aż 12.700 takich spraw. A pracujemy w obsadzie 24 sędziów i jesteśmy w stanie rozpatrzyć ok. 4800 skarg rocznie. - wyjaśnia Andrzej Grzelak, prezes NSA. - Terminy rozpraw wyznaczamy według kolejności zgłoszeń, a teraz zajmujemy się dopiero sprawami z pierwszego półrocza 2000, skargami z listopada tego roku będziemy mogli się zająć nie wcześniej niż późną jesienią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska