Kiedy pan Władysław kupował budynek, stary młyn wodny na skraju wsi był już nieczynny od dwudziestu lat. - Zawsze chciałem mieć swoją elektrownię i to miejsce nadawało się idealnie - opowiada gospodarz.
Pod okazałym budynkiem z cegły przepływa Młynówka, dwukilometrowy kanał pobliskiej Opawy. Spiętrzona woda spada z ponad dwóch metrów w tempie 1,5 kubika na sekundę i uderza w zanurzoną turbinę. Nad nią jest maszynownia, czyli serce elektrowni: na ścianach kilka amperomierzy i woltomierzy, z boku generator prądu połączony pasem z wystającym z podłogi wałkiem.
Elektrownia w Bliszczycach ma moc 25 kilowatów, które pan Władysław sprzedaje na energetycznej giełdzie. - Można sprzedawać prąd bezpośrednio do zakładu energetycznego, ale cena jest znacznie niższa. A ja z tego żyję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?