Wpadła mi w ucho piosenka Püdelsów

Redakcja
Z Krzysztofem Jaślarem rozmawia Agata Jop

- Czy są jeszcze ludzie, którzy pamiętają, jak pan w 1973 roku - młody i piękny - występował w "Kabaretonie". Jakie funkcje pełnił pan na opolskich festiwalach?
- Chyba wszystkie. Bywałem nawet inspicjentem, bo tego czasem wymaga rola reżysera. Też pamiętam dobrze rok 1973. Ten festiwal był momentem przełomowym dla naszego kabaretu "Tey". Wcześniej - nie ma co ukrywać - na naszych występach bywało pustawo. To się zmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej... szpilki. "Złota Szpilka" - tak się nazywała nagroda, którą wtedy dostaliśmy.
- I w ten sposób "Tey" stał się legendą. Dialogi np. z programu "Z tyłu sklepu" weszły do języka potocznego. Wydane ostatnio płyty z waszymi programami sprzedają się jak świeże bułeczki.
- Nie wiem, jak powstają legendy. My wtedy nie mieliśmy takiej świadomości. Może nasza obecna popularność związana jest z tym, że Zenek Laskowik wrócił na scenę po 13 latach roznoszenia listów? Może to okazało się takie... marketingowe? Naprawdę nie wiem. Na płytach znalazły się m.in. materiały archiwalne z 1967-1968 roku. Telewizja przypomina nasze programy. Pracowałem przy ich montowaniu. Mają 12-procentową oglądalność. Żeby się dowiedzieć, ilu telewidzów ogląda każdy z nich, trzeba pomnożyć 12 razy 365 tysięcy.
- Policzmy: to daje 4 miliony 380 tysięcy widzów. A jednak "Kabaretony" zniknęły z programów opolskich festiwali.
- Żartujemy sobie, że to z troski organizatorów o pogodę, bo jak Kryszak wchodził na scenę, deszcz lał jak z cebra. Reżyserując koncert "Premiery", chciałbym, żeby był on "przyjazny" dla kamer. Po sporej dawce muzyki przydaje się słowo. Będą więc także akcenty kabaretowe. Pojawi się kabaret Ani Mru Mru, Grupa Mozarta i Krzysztof Hanke z kabaretu Rak.
- Był pan członkiem jury, które wybierało piosenki do "Premier". Sam szef festiwalu, Marek Sierocki, twierdzi, że nie ma wśród nich murowanego przeboju.
- Przebojem staje się to, czego możemy nauczyć się na pamięć, bo jest wielokrotnie powtarzane w radiu. Jako członek jury po prostu słuchałem piosenek i wskazywałem na te, które mi się podobają. Poziom rzeczywiście jest wyrównany, nie ma utworu takiego jak np. "Bal wszystkich świętych" Budki Suflera, czy "Baśka" Wilków, które zapamiętuje się już po pierwszym słuchaniu. Wpadła mi w ucho chyba tylko piosenka Pudelsów.
- A debiutanci? Uczestniczył pan w ich wybieraniu. Zapamiętał pan któregoś z tych młodych ludzi?
- Nie zapamiętałem.
- Może pan pamięta któregoś z debiutantów z ostatnich lat?
- Był taki młody człowiek Sambor Dudziński. To była osobowość. Zapamiętujemy osoby, które mają jakąś charyzmę, ale do tego się dojrzewa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska