Wspólny numer i nie tylko

Tomasz Dragan
Sekretariat brzeskiego I Liceum Ogólnokształcącego służy działalności prywatnej firmy oświatowej.

CO NA TO STAROSTWO?
Sprawę trzeba wyjaśnić
Wicestarosta powiatu brzeskiego Marek Antoniewicz, z którym rozmawialiśmy w piątek o sprawie wykorzystywania sekretariatu publicznej szkoły do prowadzenia firmy prywatnej, był zaskoczony naszymi informacjami. Powiedział nam, że sprawę trzeba będzie wyjaśnić. Nie określił jednak terminu. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, jeszcze tego samego dnia Marek Antoniewicz miał okazję rozmawiać z dyrektorem Serkiesem podczas narady dyrektorów szkół średnich powiatu brzeskiego.

Tę zaskakującą wiadomość przekazał nam jeden z rodziców uczniów brzeskiego ogólniaka. Jego zdaniem taki proceder uprawiany jest tam od dłuższego czasu, a władze powiatu brzeskiego (którym podlega liceum) nie podejmują żadnych działań, aby go ukrócić.
- Przy ogólniaku, gdzie chodzi moje dziecko, firma prywatna uruchomiła 14-miesięczny kurs prywatny, dzięki któremu można uzyskać średnie wykształcenie - mówi nasz rozmówca. Chce pozostać osobą anonimową.
Dodaje: pracownicy publicznego ogólniaka w godzinach pracy udzielają informacji, rekrutują uczniów i w praktyce reprezentują interesy szkoły prywatnej. Korzystają przy tym ze służbowego telefonu ogólniaka. Nawet w "NTO" zamieszczone jest ogłoszenie z numerem telefonu brzeskiego LO i informacją, że w tej szkole prowadzony jest nabór do eksternistycznego liceum. Codziennie w godz. 8 - 15. Zamiast zajmować się naszą młodzieżą, pracownicy szkoły pilnują swoich interesów. Daję sobie głowę uciąć, że któryś z nich zatrudniony jest w szkole prywatnej i tam pobiera odpowiednie wynagrodzenie.

Rodzic jest doskonale zorientowany w systemie prowadzenia takich kursów eksternistycznych. Po krótkiej namowie zdradza nam mechanizm funkcjonowania tego typu przedsięwzięć. Firma prywatna zajmująca się działalnością edukacyjną (kursy, szkolenia itp.) organizuje w danym mieście wybrany typ szkoły. W przypadku brzeskim jest to właśnie eksternistyczny kurs ogólnokształcący. Wynajmuje pomieszczenia - najlepiej w szkole, która jest znana na danym terenie - oraz zatrudnia jej nauczycieli jako osoby prowadzące zajęcia.
- Na ogłoszeniach o naborze uczniów natomiast podawany jest numer telefonu publicznej szkoły, który w praktyce wykorzystywany jest do działalności prywatnej - mówi nasz informator. - Natomiast rekrutacją osób na taki kurs zajmują się pracownicy szkoły. Tak jest najlepiej, ponieważ są na miejscu i mogą wszystkiego przypilnować.

Postanowiliśmy sprawdzić te rewelacje. Odnajdujemy ogłoszenie, z treści którego wyraźnie wynika, że w sekretariacie I LO w godz. 8 - 15 można zapisać się na eksternistyczny kurs, po którym uzyskuje się wykształcenie średnie. Aby upewnić się, czy to prawda, dzwonimy pod podany numer telefonu. Jest to aparat służbowy szkoły. W słuchawce słyszymy kobiecy głos informujący nas, że dodzwoniliśmy się do I LO. Kiedy pytamy o możliwość zdobycia średniego wykształcenia, kobieta potwierdza, że trafiliśmy pod dobry adres.
- Jesteśmy filią szkoły średniej - mówi. - Już wcześniej chcieliśmy zacząć kurs, ale pan dyrektor postanowił przesunąć termin, ponieważ chcemy zebrać więcej chętnych. Wszystkie dokumenty można uzyskać u nas. Załatwimy to na miejscu. Zajęcia prowadzą nauczyciele z naszego liceum.

KOMENTARZ
Zbigniew GÓRNIAK
Przykład brzeskiego liceum to tylko czubek góry lodowej, jaka dryfuje po polskim państwowym szkolnictwie. Tak się kończą wszelkie reformy, polegające wyłącznie na przestawianiu szkolnych klocków, a ignorujące problem w oświacie najważniejszy: dobry nauczyciel to taki, od którego się dużo wymaga za duże pieniądze. Gdy traktuje się go jak żebraka, on próbuje dorabiać na własną rękę. Ze skutkiem opisanym powyżej. A gdyby tak oddać ludziom ich część podatków zabieranych na oświatę i niech sami płacą za naukę swych dzieci? To byłoby rozwiązanie, ale najpierw trzeba by wzniecić w Polsce antysocjalistyczną rewolucję.

Dyrektorem brzeskiego I LO jest Leon Serkies. Nie widzi w tym nic zaskakującego, że w murach jego szkoły działa firma prywatna. Wynajmuje pomieszczenia za stosowną opłatą, regulowaną zgodnie ze stawkami określonymi specjalną uchwałą zarządu powiatu.
- Stawka wynosi 12 złotych za godzinę, a oni płacą 13. A więc więcej - mówi z przekonaniem Serkies.
- Kiedy przedstawiamy mu powody naszej wizyty w szkole, odpowiada wymijająco.
- Przecież to była tylko informacja, że jest spotkanie organizacyjne w naszej szkole. A kto widzi w tym problem?
Wyjaśniamy, że ogłoszenie w prasie nie jest ogłoszeniem o spotkaniu organizacyjnym dla uczestników kursu, ale informacją o prowadzeniu zapisów do prywatnej szkoły przez sekretariat publicznego liceum.

- Tutaj jest pewne niedopatrzenie i w godzinach pracy nie powinno mieć miejsca. Odwołamy to - tłumaczy się Leon Serkies. - Problem jest w tym, że chodziło tylko o zebranie organizacyjne. I tylko tyle. Szefostwo firmy mówi o zasadach i podpisuje umowy z naszymi nauczycielami. Ale ja w żadnym wypadku nie jestem i nigdy nie byłem zatrudniony w tej firmie. Pracuje tam moja żona. Ale tylko jako nauczyciel fizyki. To zresztą nie ma nic do rzeczy...
- Żona dyrektora Serkiesa jest jednocześnie pracownikiem I LO. Dyrektor nie chciał powiedzieć ilu jest jeszcze takich nauczycieli pracujących w obu placówkach. Zajęcia w szkole prywatnej odbywają się w weekendy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska