Opolanka zorientowała się, że jest problem w ubiegłym tygodniu, gdy jej córka wróciła z przedszkola. - Wcześniej Zuzia była chora i zostawała w domu. Wszy na jej głowie zauważyłam, gdy w pierwszym dniu po chorobie wróciła z przedszkola, więc podejrzewałam, że właśnie tam je złapała - relacjonuje pani Ewa, mama dziewczynki. - Córka ma długie włosy. Zastosowałam specjalny szampon, żeby pozbyć się wesz, a później trzy godziny spędziłam nad nią z lupą, przeglądając włoski pasemko po pasemku, żeby wybrać wszystkie jajeczka - wspomina.
Kobieta poinformowała o sprawie Przedszkole Publiczne nr 4 w Opolu, do którego chodzi dziecko. Kolejnego dnia Zuzia została w domu, aby mama na dobre mogła rozprawić się z kłopotliwym problemem. - Skontaktowałam się też z przedszkolem, gdzie usłyszałam, że inni rodzice zostali już poinformowani o sprawie i wszystkie dzieci mają sprawdzone głowy - wspomina.
W tym tygodniu Zuzia poszła do przedszkola i znowu wróciła do domu z wszami. Mama dziewczynki ponownie pozbyła się pasożytów i wysłała dziecko do przedszkola. - Mąż, który odprowadzał małą powiedział przedszkolance co się stało, a ona kategorycznie stwierdziła, że mamy zabrać Zuzię do domu, bo ona nie chce mieć epidemii - wspomina pani Ewa. - Przedszkolanka dorzuciła jeszcze, że za resztę dzieci gwarantuje, że mają czyste głowy. Zbulwersowało mnie to, bo Zuzia została ukarane tylko za to, że powiedziałam otwarcie, że w przedszkolu jest problem - uważa.
Pani Ewa zabrała dziecko do lekarza i poprosiła, aby sprawdził dziecku głowę oraz wystawił zaświadczenie, że nie ma wszy. W przedszkolu usłyszała, że skoro tak, to następnego dnia Zuzia może wrócić. - Tylko co mi po tym, skoro ona znowu może przyjść zawszawiona, a przedszkole zamiast pomóc rozwiązać problem chowa głowę w piasek - mówi rozżalona. - Na koniec pani przedszkolanka powiedziała mi jeszcze tylko, że ponoszę konsekwencje swojej uczciwości. Tzn., że miałam zataić ten fakt, żeby wszawica się rozprzestrzeniała? - denerwuje się.
Zdaniem sanepidu problem można rozwiązać tylko dzięki współpracy rodziców i przedszkola. - Jeśli pojawi się przypadek wszawicy, to dyrekcja powinna uczulić rodziców, aby regularnie kontrolowali głowy dzieci - mówi Małgorzata Gudełajtis z opolskiego sanepidu. - Placówka może też zlecić pielęgniarce dokonanie przeglądu. Wcześniej trzeba jednak poinformować rodziców, że jest on planowany - wyjaśnia.
Po naszej interwencji przedszkole przeprosiło mamę Zuzi. - Pani Ewa poczuła się upokorzona, choć nie takie były nasze intencje - zapewnia dyrektor Elżbieta Marciniak. - Nie mieliśmy sygnałów od innych rodziców, więc uznaliśmy, że być może to Zuzia jest źródłem i nie chcieliśmy narażać innych dzieci - wyjaśnia.
Dyrekcja przedszkola zapewnia, że gdy pojawią się sygnały o kolejnych przypadkach wszawicy, zwoła zebranie, aby uczulić rodziców na problem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?