Problem jest gigantyczny, a my jesteśmy bezsilni, od lutego do kwietnia odnotowaliśmy 1172 takie zdarzenia - podkreśla brygadier Adam Janiuk, rzecznik Wojewódzkiej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Opolu. - Wyjazdy do płonących traw odciągają nas od poważniejszych zdarzeń, często strażaków odwołuje się z jednej akcji, żeby przerzucić do drugiej, np. do wypadku. Przez to wypalanie nie zdążymy kiedyś na czas z ratunkiem.
Nie pomagają apele, prośby i groźby ani ostrzeżenia, że ogień łatwo wymyka się spod kontroli i nietrudno o tragedię.
Taką jak w Łosiowie, gdzie rozniecony na polu ogień zabił człowieka, albo w Strzelcach Opolskich, gdzie ranna została osoba wypalająca trawę. Z kolei pod Krapkowicami dotkliwych poparzeń doznał strażak biorący udział w akcji gaśniczej. W Żędowicach zapalił się budynek mieszkalny, uszkodzona została linia telefoniczna. Gdzie indziej spłonęły stodoła, ford focus i 2 ha młodnika...
Kiedy zapytać rolników, jak jeden zapewniają, że nie stosują metod "afrykańskiego" rolnictwa. A po drugie - że to się nie opłaca, bo jeśli kontrola z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zobaczy wypalone pole czy łąkę, to jego właściciel straci unijną dopłatę.
Tyle że to teoria, bo na Opolszczyźnie stale płoną pola i łąki. Tylko 29 marca w ciągu czterech godzin strażacy wyjeżdżali do palących się traw aż 79 razy.
- Ogień nie powstał z samozapłonu, podpalają ludzie i żadne apele do nich nie docierają - podkreśla bryg. Janiuk.
Apeluje też policja. I przestrzega.
- Za wypalanie traw grozi nawet 5 tysięcy złotych kary - podkreśla podkomisarz Marzena Grzegorczyk z biura prasowego KWP w Opolu. - A kiedy zostanie zagrożone mienie lub życie, grozi za to od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Przepisy są dobre, sankcje surowe, więc dlaczego podpalacze są bezkarni?
- Bo jeśli ktoś nie da się złapać na gorącym uczynku, to trudno udowodnić takie podpalenie - podkreśla bryg. Janiuk. - Właściciel pola zapiera się, że to nie on, a inni niczego nie widzieli. Na wsi ludzie kryją jeden drugiego, bo w wypalaniu nie widzą nic złego.
Strażacy mówią, że może na początku rolnicy bali się o dopłaty, ale zobaczyli, że kar nie było tak wiele, a najlepszy nawóz to popiół, więc nikt już sobie w wypalaniu nie przeszkadza.
- A sąsiad sąsiada nie wyda, bo każdy ma coś na sumieniu - mówi strażak z długoletnim stażem z OSP w powiecie oleskim. - Jak nie wypala traw, to na przykład opryski robi w samo południe, co jest zakazane, albo śmieci wywozi do lasu bądź gnojówkę spuszcza do rowu. Środowisko naturalne? Rolnik wie swoje, mówi, że przyroda szybko się odradza.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?