Wyszło wielkie G.

Robert Lodziński <a href="mailto:[email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 594

Przez całe lata problem Turawy trudno było nazwać, nie mówiąc już o jego rozwiązaniu. Powszechnie panowała opinia, że do wody wpływały bliżej nieznane ścieki bytowe lub inne tzw. nieczystości. Jezioro nie my truliśmy, tylko dalekie zakłady przemysłowe. My byliśmy ci czyści w walce z brudasami z Górnego Śląska. Teraz wszystko się poprzestawiało. Wiemy dziś, że to także my jesteśmy brudasami. A do jeziora nie wpływają jakieś tam nieczystości, tylko fekalia. Zwykłe odchody, które są efektem wizyty człowieka w toalecie. Może mało to eleganckie stwierdzenie, ale w końcu prawdziwe.
Szczedrzyk dziś jest szczególnie na cenzurowanym. Ale nie należy mieć złudzeń, że tylko stamtąd płyną ścieki do jeziora. Podejrzenia padają na miejscowości wokół jeziora i wzdłuż Małej Panwi.
Być może teraz właśnie należy mówić brutalnie o tym, co robimy z jeziorem. Bez tego nikomu nie zapali się w głowie czerwona lampka ostrzegawcza.
Niewielu jest naprawdę bez winy. Przez całe lata nad jezioro duże przyjeżdżały tysiące ludzi, w tym wielu Opolan. Te tysiące korzystały z toalet "pod chmurką". Równie skutecznie mogliby zatruwać jezioro, stając nad jego brzegiem. Teraz to samo dzieje się nad niewielkim przecież Jeziorem Srebrnym w Osowcu.
Wszyscy musimy przestać zachowywać się jak jedna wielka szarańcza, która zjawia się nad jeziorem i przez lata robi z niego wielkie G. Potem przenosi się na następne i wszystko powtarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska