Zabytkowy parowóz niszczeje na bocznicy

Daniel Polak
Roman Gołębiowski przyznaje, że dla tej ciuchci powinno się znaleźć inne miejsce.
Roman Gołębiowski przyznaje, że dla tej ciuchci powinno się znaleźć inne miejsce. Daniel Polak
Stojący na bocznicy w Kędzierzynie-Koźlu parowóz nie zostanie na razie odrestaurowany i nie będzie służył jako pomnik. Miasto nie ma na to pieniędzy.

O stara lokomotywę z serii Ty-54 upomniał się Piotr Lewandowski z Muzeum Eksploracji w Przeźmierowie (woj. wielkopolskie), który od lat odnajduje porzucone w całej Polsce stare ciuchcie. Popularną "tytkę" wypatrzył na bocznicy kolejowej przy torach z Kędzierzyna do Azot. Stary parowóz niszczeje tam do wielu lat.

- Ten konkretny model został zbudowany w czasach Polski Ludowej, ale oparty jest na przedwojennej myśli technicznej. To była silna maszyna, która sporo się napracowała przy odbudowie naszego kraju - tłumaczył Lewandowski.

Najpierw poprosił wojewódzkiego konserwatora zabytków o wpisanie lokomotywy do rejestru. Nie było z tym żadnych problemów. Potem uderzył z tą sprawą do władz miasta. Pod koniec zeszłego roku skontaktował się z ówczesnym prezydentem Kędzierzyna-Koźla Wiesławem Fąfarą z propozycją, aby gmina odkupiła od PKP parowóz, odrestaurowała go a potem postawiła jako pomnik na skwerze przy ulicy Traugutta. Fąfara zgodził się na przeniesienie parowozu na ulicę Traugutta, co miałoby być związane z planowaną przebudowa i zmianą wizerunku głównej arterii miasta - alei Jana Pawła II. W tym czasie zmieniły się jednak władze Kędzierzyna-Koźla i nastała cisza w tym temacie. Latem ponownie zainteresowaliśmy władze miasta - z Tomaszem Wantułą na czele - sprawą niszczejącego parowozu. Urzędnicy przyjrzeli się pomysłowi.

- Jest on bardzo ciekawy, ale okazało się, że byłoby to bardzo kosztowne - usłyszeliśmy od Wiesława Księskiego, sekretarza gminy Kędzierzyn-Koźle. - Niektórym wydaje się, że wystarczyłoby przenieść parowóz, odkurzyć go i postawić na placu w centrum miasta. Ale to dużo bardziej skomplikowane.

Pierwszy problem to przejęcie pojazdu od PKP, co w związku z bałaganem panującym na kolei wcale nie jest proste. Druga, to zorganizowanie specjalnego transportu wraz z dźwigiem, który przeniósłby ważącą ponad sto ton maszynę z peryferii do centrum miasta.

- Potem trzeba byłoby jeszcze włożyć sporo pieniędzy w jej odrestaurowanie a także przygotowanie fundamentów pod pomnik. To wszystko mogłoby pochłonąć kilkaset tysięcy złotych - zaznaczył Wiesław Księski.

Ta inwestycja niemal na pewno nie znajdzie się w tegorocznym budżecie miasta. Nie wykluczone jednak, że w przyszłych latach gmina poszuka na ten cel funduszy.
Mieszkańcy przyznają, że parowóz mógłby ożywić centrum Kędzierzyna.

- Z tego co pamiętam, to na placu przy ul. Traugutta były kiedyś miejskie szalety. Teraz chyba nic się tam nie dzieje, a taka ciuchcia dodałaby kolorytu naszemu miastu - zaznacza Piotr Wirski z os. NDM. - Poza tym musimy pamiętać o tym, że Kędzierzyn powstał, jako osada kolejarzy.Taki pomnik byłby ukłonem wobec tych, którzy to miasto budowali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska