Minister Giertych podjął decyzję, by dzieci na lekcji nie rozmawiały przez komórki. Nie wyjaśnił jednak, po co zakazywać czegoś, co i tak już jest zakazane. Równie dobrze minister mógłby też zakazać picia na lekcjach wódki, palenia papierosów, kradzieży i molestowania seksualnego nauczycielek.
Czy Giertych myśli, że bez niego uczniowie nie wiedzą co wolno, a pedagogiczne grono jest jak dzieci we mgle?
Gdyby minister kultury poszedł w ślady kolegi z MEN, musiałby zakazać używania telefonów podczas spektaklu w teatrze. Pewnie tego nie zrobi, bo niektóre zachowania wynikają po prostu z ogólnych zasad współżycia.
I żaden minister nie pomoże, a nawet nie powinien.
Przede wszystkim się kompromitować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?