- Chyba wygranie dwóch pierwszych partii nas zgubiło - ocenił Roland Dembończyk. - Pomyśleliśmy za szybko, że jest zwycięstwo, a Radom ma mocny i waleczny zespół. Sami pozwoliliśmy mu wrócić do gry.
Początek meczu był bardzo wyrównany, a dwaj finaliści poprzedniej edycji walczyli punkt za punkt. Seria czterech „oczek” z rzędu dała jednak Zaksie prowadzenie 16:13. Dwa błędy sprawiły, że Czarni doszli na 20:21. Punkt kędzierzynianom oddał Bołądź, a swoje w polu zagrywki zrobił Semeniuk, a na środku siatki Rejno. Zaksa wygrała do 21, a w kolejnym secie zdeklasowała rywala. Co prawda do stanu 11:10 nic tego nie zapowiadało, ale radomianie w tej partii zdołali zdobyć jeszcze tylko dwa punkty!
Łatwa wygrana uśpiło czujność Zaksy, a po drugiej stronie siatki byli przecież etatowi ekstraklasowcy: Szalpuk, Bołądż i Grzechnik. Ci „zebrali” zespół i szybko odskoczyli w kolejnej odsłonie na 10:4, a po serii zagrywek Szalpuka było 13:5. Kędzierzynianie jeszcze powalczyli, co dawało nadzieję na czwartego seta.
Ale w niej Semeniuk i koledzy nie kończyli ataków, źle przyjmowali i popełniali błędy. Czarni złapali wiatr w żagle i prowadzili 10:4 i 20:11. W tie breaku było już 3:0 dla radomian, ale podopieczni Dembończyka zwarli szyki. Doprowadzili do stanu 4:4, remisowali jeszcze 12:12. Dwa błędy w końcówce i atak Grzechnika dały finał Czarnym.
W nim zagrają w niedzielę z Jastrzębskim Węglem (godz. 12.30). Pokonał on Trefla Gdańsk 3:0 i z tym ostatnim o godz. 10.00 Zaksa zagra o brązowe medale.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?