Zamiast dzieci były fantomy. Ale adrenalina prawdziwa. To powinien zobaczyć każdy rodzic

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Ułożone na podłodze fantomy niemowlaków i starszaków robiły piorunujące wrażenie. Płacz jeszcze nigdy nie wywoływał tyle radości, bo był sygnałem od aplikacji sprzężonej z fantomami, że uczestnicy wykonali zadania na wagę życia poprawnie.
Ułożone na podłodze fantomy niemowlaków i starszaków robiły piorunujące wrażenie. Płacz jeszcze nigdy nie wywoływał tyle radości, bo był sygnałem od aplikacji sprzężonej z fantomami, że uczestnicy wykonali zadania na wagę życia poprawnie. Żłobek nr 4 w Opolu
Inicjatywa na wagę zdrowia, a nawet życia to pomysł jednego z opolskich żłobków. Dzięki treningowi pod okiem fachowców, rodzice maluchów dowiedzieli się m.in. jak działać w sytuacji zadławienia albo zatrzymania krążenia. Szkolenie prowadzono na zaawansowanych fantomach, dlatego towarzyszyły mu spore emocje.

Ułożone na podłodze fantomy niemowlaków i starszaków robiły piorunujące wrażenie. Chyba każdy z 20 uczestników miał przed oczami twarz prawdziwego dziecka, któremu musi udzielić pomocy, dlatego mimika ćwiczących zdradzała stres i niepewność. Płacz jeszcze nigdy nie wywoływał tyle radości, bo był sygnałem od aplikacji sprzężonej z fantomami, że uczestnicy wykonali zadania na wagę życia poprawnie.

- Dzieci do 3 roku życia, a takie mamy pod opieką, wymagają szczególnej uważności, dlatego nasi pracownicy co dwa lata przechodzą specjalistyczne szkolenie z zakresu pierwszej pomocy – mówi Joanna Ratajczak, dyrektor Żłobka nr 4 w Opolu, w którym odbyło się szkolenie. – Wierzymy, że nigdy nie będziemy musieli z tej wiedzy skorzystać, ale bezpieczeństwo małych podopiecznych jest dla nas najważniejsze, dlatego musimy być gotowi na wszystko. Zwłaszcza, że pomysłowość dzieci nie zna granic i każdy rodzić na pewno dobrze o tym wie.

Trenowali na zaawansowanych fantomach

Pomysł, by wyedukować rodziców zrodził się spontanicznie, po jednym ze szkoleń dla personelu żłobka.

– Byliśmy pod wrażeniem, bo instruktorzy skoncentrowali się przede wszystkim na stronie praktycznej. Uznaliśmy, że takie umiejętności powinna mieć każda mama i tata. Rada rodziców sfinansowała szkolenie, dlatego mogliśmy je zaoferować rodzicom za darmo – mówi Joanna Ratajczak. – Szkolenie odbywało się zarówno na fantomach niemowlaków, jak i nieco starszych dzieci. One były tak sugestywne, że u rodziców podczas treningu resuscytacji pojawiała się adrenalina. Mam nadzieję, że w kolejnych latach będziemy mogli zorganizować podobne zajęcia dla kolejnych zainteresowanych.

Ratownicy z pasją

Szkolenie przeprowadziła Fundacja Edures, która wcześniej m.in. edukowała opolskie przedszkolaki z zakresu pierwszej pomocy.

– Jesteśmy pasjonatami, którzy uważają, że kropla drąży skałę. Chcemy dzielić się swoją wiedzą, bo im więcej osób potrafi udzielić pierwszej pomocy, tym wszyscy możemy czuć się bardziej bezpieczni – mówi Łukasz Markiewicz, strażak zawodowy, ratownik medyczny i instruktor. – Prowadzimy płatne szkolenia dla firm, dzięki czemu później za darmo możemy dzielić się wiedzą z przedszkolakami czy strażakami z ochotniczych straży pożarnych.

Do treningu wykorzystują fantomy sprzężone z aplikacją, dzięki czemu szkolący od razu wie, na ile jego działania są skuteczne i co ewentualnie trzeba poprawić.

– Teoria jest ważna, ale w sytuacji stresowej, gdy pojawiają się silne emocje związane z wypadkiem, świadkowie bardzo często wpadają w popłoch i nie potrafią sobie przypomnieć tych zasad – mówi instruktor. – Dlatego my wykorzystujemy pamięć mięśniową. Wychodzimy z założenia, że jeśli nasi kursanci wykonają konkretne czynności, to w razie potrzeby odtworzą je intuicyjnie.

To nie znieczulica, ale strach

To ważne, ponieważ z doświadczenia ratowników medycznych wynika, że świadkowie zdarzenia – jeśli nie reagują – to nie dlatego, że nie chcą, ale dlatego, że boją się pogorszyć sytuację.

– Gdy dochodzi do zatrzymania krążenia, na próbę uratowania człowieka mamy jedynie 4 minuty. Czekając bezczynnie na przyjazd karetki, właściwie skazujemy go na śmierć – mówi Łukasz Markiewicz. – Jeśli nie czujemy się na siłach, by wykonać sztuczne oddychanie, uciskajmy klatkę piersiową. To lepsze niż bezczynność. I nie bójmy się, że połamiemy żebra. Z tym lekarze z pewnością sobie poradzą, o ile damy im szansę na uratowanie poszkodowanego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Upalne dni bez stresu. Praktyczne sposoby na zdrowe lato

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska