Zapomniana nekropolia

Witold Żurawicki
Już tylko nieliczni mieszkańcy Bzinicy Starej wiedzą, że las na skraju wsi kryje cmentarz, na którym spoczywają Czesi, dawni mieszkańcy wsi.

KIM BYLI HUSYCI
Husytyzm był to ruch religijno-społeczny i narodowy zapoczątkowany w Czechach na początku XV wieku przez Jana Husa, skierowany przeciwko władzy politycznej papieża, feudalnym stosunkom społecznym i zależności Czech od Niemiec. Husytyzm głosił program odrodzenia Kościoła przez nawrót do pierwotnego, ewangelicznego chrześcijaństwa; w ramach tego programu występował przeciwko bogaceniu się duchowieństwa i wyzyskowi wiernych, żądał wprowadzenia w Kościele równości (odebrania duchownym władzy świeckiej, wprowadzenia powszechnej komunii pod dwiema postaciami), występował przeciwko uciskowi narodu czeskiego ze strony możnowładców niemieckich. Różnice społeczne wśród husytów oraz odmienność interpretacji zasad husyckich (zebranych w cztery tzw. artykuły praskie) doprowadziły do rozłamu ruchu na dwa kierunki: utrakwistów (umiarkowany) i taborytów (radykalny). Szczególne nasilenie husytyzmu nastąpiło po śmierci Jana Husa (1415), co doprowadziło do wybuchu wojen husyckich. Potem w trakcie kontrreformacji husyci byli prześladowani.
Husytyzm w Polsce szybko szerzył się na przełomie XIV i XV wieku, znalazł posłuch wśród chłopów, ale też wśród niższego duchowieństwa i części szlachty, a nawet możnowładztwa. Ośrodkami husytyzmu były Małopolska, Śląsk oraz Wielkopolska. W połowie XV wieku husytyzm w Polsce upadł.

To na razie wielka zagadka, bo nie ma żadnych dokumentów świadczących o tym, że jest to nekropolia ewangelicka, że była tutaj parafia - przyznaje Bernard Gaida, przewodniczący Rady Powiatu Oleskiego, a prywatnie historyk pasjonat, który szczególnie upodobał sobie historię lokalną. - Że jest to cmentarz ewangelicki, wnioskuję na podstawie analizy różnych faktów: na nagrobkach są jeszcze czeskie nazwiska, co sugeruje husyckie pochodzenie zmarłych. Ponadto w niedalekim Grodźcu była parafia husycka, więc może w Bzinicy był jakichś odłam tych ewangelików.
Gaida w czasie wakacji będzie starał się znaleźć jakieś dokumenty potwierdzające tę tezę. Choćby po to, by we wrześniu dysponować wiedzą, którą będzie można przekazać młodzieży szkolnej, mającej uprzątnąć teren nekropolii.

A będzie co sprzątać, bo już na pierwszy rzut oka widać, że poza wandalami niszczącymi wszystko co popadnie, dzieciakami bezmyślnie rujnującymi nagrobki oraz złodziejami - amatorami granitowych płyt nagrobnyc - nikt na teren nekropolii od dawna nie zaglądał. A przynajmniej nie po to, by posprzątać. Rozwalona została nawet cmentarna kapliczka i studnia.
Bzinica Nowa sąsiaduje z Bzinicą Starą - praktycznie jest to jedna wioska.
- Przy cmentarzu mieliśmy łąkę - wspomina Ruta Karpińska, matka sołtysa Bzinicy Starej. - Przed laty był to bardzo zadbany cmentarz: przy każdym grobie tliły się znicze, rosły kwiatki, pomniki wyczyszczone. Ale tak było 30 lat temu. Potem o cmentarzu jakoś wszyscy zapomnieli. Dzisiaj nie ma już we wsi nikogo, kto by miał tam grób kogoś z rodziny. Starzy ewangelicy wymarli.
Maria Białas z Bzinicy Nowej urodziła się w domu leżącym przy cmentarzu, który niegdyś był leśniczówką. - Do nadejścia frontu podczas ostatniej wojny cmentarz w ogóle nie był zniszczony - mówi.

Jej mąż, Henryk, w leśniczówce zamieszkał w roku 1945. - Cmentarz wyglądał kiedyś jak park: alejki pięknie utrzymane, bardzo ładne nagrobki. Cacuszko. Potem czas i wandale zrobili swoje - mówi Henryk Białas.
O miejscowym husytach co nieco wie sołtys Bzinicy Nowej, Rajnold Krawczyk: - Ostatni z nich nazywał się Simek i zmarł w latach pięćdziesiątych.
Jego zdaniem husyci przybyli do Bzinicy w roku 1905. Państwo niemieckie (w tym czasie Dobrodzień i okolice leżały w garnicach Niemiec) zbudowało im domki, które wykupywali na raty. Bzinica Nowa nazywała się Wilhelmsdorf - na cześć cesarza Wilhelma. W miejscu dzisiejszych ulic: Karola Miarki, Spółdzielczej, Polnej, Łącznej, Cmentarnej i Szkolnej rosły lasy. Zresztą w miejscu całej dzisiejszej Bzinicy Nowej były jedynie domki husyckie, leśniczówka i gęsty bór.

Jednak lasy spustoszył huragan. Władze państwowe kazały wyciąć drzewa (do tych prac ściągnięto polskich drwali), a pniaki z korzeniami z ziemi wyrywali właśnie husyci. Dzięki temu karczowaniu uzyskiwali pola uprawne. Z czasem w Bzinicy powstała parafia, a husyci powołali do życia spółdzielnię rolniczą. W centrum wioski stanął magazyn na nawozy, maszyny itp. Mieścił też biura kasy zapomogowej, w której rolnicy mogli zaciągać pożyczki.
- Byli świetnie zorganizowani - mówi Krawczyk. - Ale uciekli przed frontem w kierunku Czech. Na miejscu pozostała ich garstka, dzisiaj wśród żywych nie ma już żadnego z ich potomków. Po wojnie w wiosce osiedlili się ludzie, których wcześniej wypędzono na Ukrainę albo osadnicy z rejonu Świerklańca.
Dzisiaj w zagajniku wśród drzew leży jeszcze ledwie kilkanaście cokołów nagrobków, kilka płyt, na których napisy wyryto gotykiem. Nazwiska są jednak czeskie: Kratochwil, Nowak.
- Jeszcze kilkanaście lat po wojnie była tutaj kapliczka z dzwonem - wspomina Henryk Białas. - Ale i na dzwon jakiś złodziej się połakomił. Gdy kompletnie rozsypała się brama, tabliczkę cmentarną przybiłem do drzewa. Mocno, żeby nikt jej nie zerwał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska