Zawodu nauczył się w Dortmundzie

Edyta Hanszke
fot. Radosław Dimitrow
fot. Radosław Dimitrow
Sebastian Kosok zaczynał od gabinetu w Górze św. Anny. Dziś ma drugi w Strzelcach Opolskich i pomysły na dalszy rozwój.

W 2006 roku Kosok wrócił po 16 latach z Dortmundu do rodzinnego domu na stałe. Na Zachodzie zdobył wykształcenie w zawodzie fizjoterapeuty i zaoszczędził trochę pieniędzy na zainwestowanie we własną firmę w Polsce.

Skorzystał z dofinansowania unijnego i szkoleń prowadzonych przez firmę CTC Polska z Opola w ramach projektu „Twoja Firma - Twoja Przyszłość”.

Dziś w gabinecie w rodzinnym domu przyjmuje popołudniami. Drugi otworzył w Strzelcach Opolskich.Leczy tam nie tylko manualnie, ale i ultradźwiękami, okładami borowinowymi, stosuje elektroterapię, magnetoterapię i laseroterapię. Współpracuje jako fizjoterapetua z trzecioligowym klubem piłkarskim ze Zdzieszowic oraz z profesorem - ortodontą w Gliwicach, gdzie szkoli dentystów w leczeniu bruksizmu (dysfunkcja żuchwy).

- Chodzi o to, żeby leczenie farmakologiczne zastępować terapią manualną, mniej bolesną, a dającą równie dobre efekty - objaśnia Sebastian Kosok.

Jego najnowszy pomysł to aqua gimnastyka. - Będę zabierał grupy chętnych na zajęcia na basen - tłumaczy. Odwiedza też pacjentów obłożnie chorych w domach. Pomaga im w nauce chodzenia np. po amputacji kończyn czy wylewach.

Bywa, że pracuje po 12 godzin na dobę, ale traktuje to jako sprawę normalną, gdy się jest na dorobku. - To ja jestem dla pacjenta, a nie odwrotnie - uzasadnia. Planuje zatrudnienie za jakieś pół roku osoby do pomocy, ale uzależnia to od sytuacji na rynku. Mówi, że i w jego branży daje się odczuć światowy kryzys.

Nie żałuje decyzji o powrocie do Polski i ruszeniu z własnym biznesem. - Nie ma dwóch zdań, że gdybym miał ją jeszcze raz podjąć, to zrobiłbym to samo - zapewnia. - Tym bardziej, że tu poznałem żonę i doczekałem się dwóch wspaniałych synów.

Najtrudniej, jego zdaniem, było zdobyć pierwszych pacjentów.Teraz wielu z nich systematycznie korzysta z jego pomocy, mimo że Sebastian Kosok prowadzi gabinety prywatne.

Finansowo nie narzeka, choć zaznacza, że zawsze mogłoby być lepiej.

Mówi, że na początku bardzo pomogło mu szkolenie na temat zakładania firmy prowadzone przez firmę szkoleniową. - Dotacja unijna też się przydała - zaznacza. Osobom, które chciałby pójść jego śladem życzyłby, żeby procedury w Polsce były prostsze. - Mam wrażenie, że u nas jest więcej formalności niż na Zachodzie, choć to ta sama Unia przecież - ocenia.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska