Ze starego domku zrobili perełkę

fot. Sławomir Mielnik
Ozdobą dużego salonu jest sufit z odnowionych i pomalowanych starych belek oraz ozdobny kominek, który ogrzewa cały dom.
Ozdobą dużego salonu jest sufit z odnowionych i pomalowanych starych belek oraz ozdobny kominek, który ogrzewa cały dom. fot. Sławomir Mielnik
100-letnią śląską chałupę zmieniła w przytulne, wypełnione bibelotami gniazdko. Trwało to dziesięć lat.

Liliana Rzechorzek-Urbaniak jest muzykiem. Życie spędziła na zagranicznych wojażach, pracowała w pianobarach w Europie, Azji i Ameryce. Kiedy wreszcie osiadła w Opolu, zamarzyła o domu. Kupiła z mężem, marynarzem, budynek na przedmieściach miasta.

- Był zawilgocony, na dachu nie było nawet rynien. To był typowy dom, w którym gospodarze mieszkali praktycznie ze swymi zwierzętami: chlewik był tuż za ścianą kuchni - wspomina.

Dom kupiła w 1995 roku. Pięć lat remontowała dół (powstał tu salon, kuchnia, przedsionek), kolejnych pięć - górę. Teraz jest tu sypialnia.
- Wszystko systemem gospodarczym, bez kredytów - mówi.

Pierwsze zadanie: wysuszyć i zaizolować mury. Polegało to na wykonaniu tzw. podcinki podmurówki.
- Podmurówka to ta część muru, która wystaje z ziemi, buduje się na niej ściany. Aby ją wysuszyć, a nie naruszyć konstrukcji budynku, należało na odcinkach nie dłuższych niż metrowe wyciągać jeden rząd cegły, lukę smarować lepikiem oraz słomą, następnie włożyć cegłę. I tak metr za metrem, na całej długości budynku.
Zadanie drugie: założyć opaskę drenującą grunt wokół budynku, sączki podłączyć do wybudowanych studzienek.

Szczególne zainteresowanie gości, zwłaszcza wiosną i latem, budzi... sławojka.
(fot. fot. Sławomir Mielnik)

- Dopiero później można było myśleć o urządzaniu wnętrza - mówi gospodyni.
Salon powstał z trzech pomieszczeń (kuchni i dwóch izb). Na wyburzeniu ścian się nie kończyło. Trzeba było też usunąć starą podłogę oraz sufit - wypełnione tzw. szlaką.

- Na suficie odkryliśmy piękne belki, które odnowiliśmy i pomalowaliśmy. Mąż zaś wypełnił przestrzeń między nimi drewnianą podbitką, którą ja pomalowałam - mówi pani Liliana.

Sufit jest ozdobą dużego salonu. Podobnie jak umieszczony w jego centrum kominek. Gospodarze zdecydowali się na kominek centralny, bo podłączali go do przewodu kominowego dawnego pieca, który ogrzewał dwie izby. Komin należało przebudować.

- Z tej inwestycji jestem szczególnie zadowolona, ponieważ zdecydowałam się także na rozprowadzenie ciepła z kominka. I jest mi ciepło jak w puchu - uśmiecha się gospodyni.

Podłoga salonu pokryta jest częściowo kaflami, częściowo mozaiką parkietową. - Przekonałam się, jak ważne jest znalezienie rzetelnego wykonawcy. Nasz, niestety, nie wykonał właściwej izolacji wylewki betonowej i w miejscu, gdzie położona jest mozaika, pojawiły się już wybrzuszenia. Czeka nas znów remont - martwi się pani Liliana.

Kuchnia jest mała, urządzona w jednym z kątów salonu. Fronty mebli gospodarze pomalowali na odważny, ciemnozielony kolor, podobnie jak ściany wnęk okiennych salonu.

Salon został wypełniony meblami i bibelotami zbieranymi przez pełne podróży życie gospodarzy, a także rodzinnymi pamiątkami. Niemal każdy centymetr ścian i półek jest pokryty cackami. Są to m.in.: buty do chodzenia po śniegu, stare narty, skrzypce, zegary ze statków, mapy, afrykańskie figurki...

Największą furorę wśród gości, szczególnie wiosną i latem, robi... sławojka.
- Wychodek wyremontowałam, pokryłam mrozoodpornymi kaflami. A obok, na półce stoi dzban z wodą i miska. Goście wolą korzystać z tej sławojki niż z normalnej toalety - śmieje się gospodyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska