Żelazne płuca i niezłomny charakter, czyli jak piłkarz ręczny Michał Piech stał się Ironmanem

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Michał Piech od trzech lat próbuje swoich sił w triathlonie, a przy tym cały czas gra również w piłkę ręczną.
Michał Piech od trzech lat próbuje swoich sił w triathlonie, a przy tym cały czas gra również w piłkę ręczną. archiwum prywatne
Michał Piech jest bardzo dobrze znanym na Opolszczyźnie piłkarzem ręcznym. Najdłużej występował w Gwardii Opole, a obecnie jest grającym trenerem Orlika Brzeg. W ostatnich tygodniach dokonał jednak niesamowitego wyczynu w innej dyscyplinie sportu - triathlonie.

11 maja oraz 21 czerwca 2019 roku - te daty w życiu Piecha łączy to, że w oba te dni przebiegł maraton. W pierwszym przypadku uczynił to w Opolu, a w drugim w czeskich Otrokovicach. Różnica jest jednak taka, że za południową granicą wcale na pokonaniu biegiem dystansu 42,195 m się nie skończyło.

Było on bowiem dopiero ostatnią częścią ponad 14-godzinnej próby, na jaką swój organizm wystawił były wieloletni zawodnik Gwardii, mający za sobą także przeszłość w takich opolskich klubach jak ASPR Zawadzkie, Olimp Grodków czy OSiR Komprachcice.

- Odkąd wyruszyłem na trasę o godz. 7 rano, tak do późnego wieczora dzień mijał mi bez przerwy na wysokiej intensywności - podkreśla Piech.

Zanim bowiem główny bohater tego tekstu rozpoczął bieganie, najpierw przepłynął dystans 3,8 km w otwartym akwenie, a następnie pokonał aż 180 km na rowerze. Zaliczenie tych wszystkich wyzwań pozwoliło mu zostać triathlonowym Ironmanem.

Charakterem przełamał kryzysy

- Po wbiegnięciu na metę śmiałem się, że sportowo mogę już umierać - żartuje Piech. - Pokonując dystans Ironmana, spełniłem bowiem tak naprawdę swoje marzenie z dzieciństwa.

- Znamy się już ponad 20 lat, jak „łyse konie”, ale podczas tych zawodów Michał mi niesamowicie zaimponował - tłumaczy Wojciech Knop, były piłkarz ręczny i kolega Piecha z czasów gry w Gwardii. - Gdy wydawało się, że przeżyliśmy już ze sobą wszystko, on raz jeszcze mnie zaskoczył. Sukces w postaci ukończenia Ironmana zawdzięcza bowiem przede wszystkim sile charakteru i ambicji. Przy takich dystansach głowa jest bowiem znacznie ważniejsza niż nogi.

Do podjęcia omawianego wyzwania na czeskiej ziemi, Piech przygotowywał się przez trzy lata. Wcale jednak nie przystępował do niego ze szczególnie dużym triathlonowym doświadczeniem.

- Po raz pierwszy styczność z tą dyscypliną sportu miałem, kiedy to belgijska firma, w której pracuję, zorganizowała nam zmagania na dystansie 1/4 Ironman - wyjaśnia. - Potem startowałem jeszcze tylko dwukrotnie: na 1/4 w Mietkowie oraz na 1/2 w Sierakowie. Regularnie byłem jednak w treningu, bo szczególnie ten ostatni start nauczył mnie pokory i szacunku do pokonywanych odległości.

Podczas zmagań w Otrokovicach również nie brakowało dla Piecha trudnych momentów.

- Patrząc na wielogodzinny wysiłek, jaki miał czekać na Michała, zakładałem, że będzie potrzebować wsparcia z boku - mówi Knop. - Z mojej strony sprowadzało się ono głównie do przygotowywania napojów i wygłaszania słów wsparcia. Michałowi szło jednak fantastycznie, bo był nie tylko świetnie nastawiony mentalnie, ale i znakomicie przygotowany fizycznie. Bardzo dziękuję mu za możliwość towarzyszenia i ogromnie gratuluję osiągniętego wyniku.

- Tak naprawdę to śmialiśmy się z Wojtkiem, że miałem chyba sześć kryzysów - zaznacza jednak z uśmiechem Piech. - Po przejechaniu przeze mnie około 120-130 km na rowerze już na każdej pętli pytał się mnie, czy jest załamanie i czy kontynuuję udział. Na szczęście byłem na tyle wytrenowany, że koniec końców przezwyciężyłem wszystkie przeciwności losu i skończyłem zawody w dość dobrej formie.

Ekspresowa regeneracja

Tempo, w jakim Piech po tak wymagającym starcie doszedł do siebie, powszechnie można uznać za zadziwiające.

- Mądrzejszy o pewne doświadczenia, cierpiałem o wiele mniej niż po ubiegłorocznej połówce Ironmana w Sierakowie - mówi sam zainteresowany. - Start w Czechach zakończyłem w sobotę wieczorem, a już w niedzielę dopingowałem na trasie uczestników drugiej edycji Triathlonu Opolskiego. Oczywiście, nogi miałem wtedy jeszcze obolałe i czułem trudy zawodów, ale z drugiej strony nie był to dla mnie na tyle duży wysiłek, by przez dłuższy czas zupełnie odpoczywać od sportu. Już po dwóch, trzech dniach doszedłem do siebie i stopniowo zacząłem wznawiać treningi.

Dla Knopa jednak taki obrót spraw nie był szczególnie dużym zaskoczeniem.

- Obserwując przez wiele lat, jak Michał funkcjonuje, nie zdziwiło mnie tak szybkie tempo jego regeneracji - oznajmia. - Od zawsze miał bardzo dobrą wydolność, więc po prostu już po dwóch dniach wiedziałem, że wszystko z nim jest w jak najlepszym porządku.

Predyspozycje motoryczne Piecha były na tyle zaawansowane, że koledzy z Gwardii porównywali go do byłego znanego polskiego piłkarza.

- Mówili na mnie „Jacek Bednarz - żelazne płuca”, bo ten zawodnik słynął właśnie z tego, że niemal cały czas biegał - tłumaczy z uśmiechem. - A ja podczas okresów przygotowawczych regularnie byłem w czołówce, jeżeli chodzi o wyniki biegowe.

Może być jeszcze lepiej

Przystosowanie się do tej części triathlonu przyszło zatem naszemu bohaterowi stosunkowo łatwo. Więcej czasu zajęło mu zaadoptowanie się do pływania.

- Przed startami w triathlonie pływałem praktycznie tylko w wakacje bądź rekreacyjnie w basenie - tłumaczy. - Pływanie sportowe to jednak już zupełnie „inna para kaloszy”. Trzeba się przede wszystkim oswoić z otwartymi zbiornikami. Dla mnie akwenem treningowym jest Jezioro Średnie w Turawie.

Największe rezerwy Piech wyczuwa jednak u siebie w jeździe na rowerze.

- Pierwszy rower szosowy kupiłem wraz z rozpoczęciem przygody z triathlonem - dodaje. - W tym aspekcie czuję się najsłabiej, ponieważ treningi rowerowe są dla mnie żmudne i monotonne. Nie zawsze też da się wyjeździć tyle kilometrów, ile by się chciało. Dla przykładu w zimie skupiłem się na treningach biegowych i pływackich, a rowerowe zostawiłem na wiosnę. Zdecydowanie mam w tym ostatnim aspekcie nad czym pracować.

Co jednak ciekawe, Piech nie jest jedynym byłym graczem Gwardii, którzy obecnie próbują swoich sił w triathlonie. Obok niego, podobnie czynią choćby przywoływany tu Knop czy Łukasz Gradowski. I angażują się to tą dyscyplinę na tyle mocno, że niedługo możemy mieć już więcej niż jednego Ironmana.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska