Zgoda nie może oznaczać zamiatania problemów [KOMENTARZ]

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Wejście na politechnikę policjantów z bronią każe nam stawiać ważne pytania. Także wtedy, gdy wygodniej jest milczeć - komentuje redaktor naczelny NTO Krzysztof Zyzik.

Wejście do rektoratu Politechniki Opolskiej grupy policjantów z bronią to wydarzenie bez precedensu w historii opolskich uczelni. I każdy myślący człowiek musi sobie zadać pytanie, czy w gmachu rektora pracują gangsterzy mogący stawiać czynny opór, czy też działanie to miało na celu wywołanie określonego efektu. Nie znamy odpowiedzi na to pytanie, a plotek nie powielamy. Uważamy jednak, że obowiązkiem mediów jest stawiać w tej sprawie odważne pytania, co czyni dziś w rozmowie z rektorem redaktor Mirela Mazurkiewicz.

Z kimkolwiek rozmawiam o naszej politechnice, ten boleje nad wojną, jaka się tam toczy między środowiskiem rektora a grupą naukowców. To dość oczywista reakcja, bo jak wiadomo - zgoda buduje. Tyle tylko, że w przypadku patologii, jakie wychodzą na jaw w ostatnim czasie, mam już na tym etapie wątpliwości, co owa zgoda między wojującymi stronami miałaby dziś zbudować. Czy aby nie zmowę milczenia wokół wątpliwych interesów, możliwych plagiatów, podróżowania po egzotycznych miejscach na koszt podatnika, szokujących dysproporcji płacowych?

CZYTAJ TAKŻE: Marek Tukiendorf: "Ktoś wiele wydał, żeby mnie zniszczyć"

W przypadku politechniki, na tym etapie konfliktu, kiedy z szaf powypadało już tyle trupów, bardziej aktualnym powiedzeniem wydaje się biblijne „prawda was wyzwoli”. I jestem przekonany, że o taką prawdę warto się upominać nie tylko na politechnice. To nie przypadek, że w 38-milionowym kraju najlepsza polska uczelnia plasuje się w czwartej setce światowych rankingów. Tymczasem ci najbardziej obrotni naukowcy bynajmniej nie mają kompleksów. Nawet w marginalnych ośrodkach potrafią zarobić znacznie więcej niż premier i prezydent, bujają się po wszystkich kontynentach, zaliczając kolejne konferencje pod palmami, a ambicje mają już wyłącznie finansowe. Dotyczą łapania intratnych projektów o naukowej wartości papieru, na którym są zapisane.

Prawda nas wyzwoli.

Pod warunkiem wszakże, że samo środowisko naukowe i media będą mogły swobodnie tej prawdy dociekać. Tymczasem opolskie sądy wydały już kilka tzw. zabezpieczeń powództwa na czas trwania procesu. Kolokwialnie mówiąc: nałożyły knebel mediom i naukowcom na mówienie i pisanie o projektach budzących podejrzenia. I dzieje się to na wniosek innych naukowców, co smuci szczególnie. Owo zabezpieczenie pachnie PRL-em. Jest formą cenzury prewencyjnej, która może trwać wiele miesięcy, a nawet lat. Instytucję zabezpieczenia krytykuje całe środowisko wolnych mediów. Ostatnio w kontekście wniosku Narodowego Banku Polskiego o zaprzestanie pisania o aferach związanych z tą instytucją. Tyle tylko, że warszawski Sąd Okręgowy wniosek o zabezpieczenie odrzucił. Tymczasem opolski sąd każe nam w ten sposób milczeć w sprawie projektu za kilka milionów złotych, który jest od kilku dni przedmiotem śledztwa prokuratury.

„Nowa Trybuna Opolska” zawsze stara się przestrzegać prawa i będziemy robić wszystko, by nawet tak stosowane przepisy respektować. Jednak wartością nadrzędną zawsze jest dla nas wolność słowa i uczciwość wobec Was, Czytelników. Dlatego nie przestaniemy pisać o kontrowersjach wokół Politechniki Opolskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska