W pierwszych dniach stycznia małżeństwo prowadzące stację nie miało wyjścia: zdjęli szyld, wyciągnęli z ziemi dystrybutory, zabrali pozostały sprzęt i towary. Teraz w bazie Spółdzielni Kółek Rolniczych zamiast "cepeenu” są dwie dziury w ziemi i gołe ściany budynku.
Zobacz: Kluczbork. W miejsce Spółdzielni Ogrodniczo - Pszczelarskiej będzie hurtownia
- Stacja nikomu nie przeszkadzała: korzystali z niej okoliczni rolnicy, nie tylko z Zielęcic. Ja też bym się na niej zaopatrywał, a SKR nie raz brał od niej paliwo na krechę - mówi Jerzy Staniewicz, który kupił od SKR-u w upadłości połowę bazy w Zielęcicach. - Nie rozumiem, dlaczego likwidator nie chciał dzierżawcom stacji sprzedać tego terenu? Przecież byli gotowi go odkupić i mieli prawo pierwokupu!
Teraz rolnicy będą musieli jeździć po paliwo do Brzegu i przywozić je w beczkach, bo kombajnem do miasta nie wjadą.
Tymczasem likwidator (a wcześniej prezes SKR-u) przekonuje, że innego wyjścia nie miał.
- Na tej działce było dwóch dzierżawców z prawem pierwokupu, a teren mogłem sprzedać tylko jednemu, bo działki nie da się podzielić tak, żeby do obu części był osobny dojazd - przekonuje Janusz Błaszczyk.
Dlatego na przyszłego nabywcę wybrał właściciela firmy handlowej, która w bazie SKR-u zadomowiła się ledwo rok temu i rozbiera auta na części. Ale mimo to działki likwidator im nie sprzedaje.
- Nie możemy jeszcze wszystkiego się pozbyć, bo najpierw trzeba doprowadzić proces likwidacji SKR-u do końca - tłumaczy Błaszczyk.
Pytamy dalej: Jak to długo potrwa? Prezes nie umie odpowiedzieć.
Zobacz: Kędzierzyn-Koźle. Nie będzie monopolowego przy ul. Archimedesa
Dlaczego więc dzierżawca stacji nie mógł nadal jej dzierżawić? Bo likwidator obawiał się, że znowu nabędzie prawo pierwokupu i znowu miałby dwóch uprawnionych do jednej działki.
A jaką ma pewność, że właściciel firmy rozbierające auta na części kupi ten teren? Prezes ma.... jego zapewnienie.
Przecież dzierżawcy stacji paliw też chcieli kupić działkę? Ale potem się z tego wycofali - przekonuje Błaszczyk.
- Tak właśnie sprzedano całą Polskę - mówi z żalem Staniewicz. - Ja też chciałem kupić tę drugą połówkę bazy, ale likwidator odmówił, bo z góry upatrzył sobie firmę, której to sprzeda. Tyle że to zagraża mojej działalności - chcę zająć się suszeniem chmielu, stawiam już halę, a z powodu sąsiedztwa szrotu mogę nie dostać kontraktów.
W niedzielę okazało się, że pojawił kolejny chętny na działkę. Chce ją kupić wieś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?