Zły przepis na szkolny obiad

Redakcja
Krupnik na pierwsze, a na drugie do wyboru: pieczeń wieprzowa lub sznycel górski z ziemniakami i surówką z czerwonej kapusty, do tego kompot. Takim obiadem raczyła                        wczoraj szkolna stołówka uczniów w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Opolu.
Krupnik na pierwsze, a na drugie do wyboru: pieczeń wieprzowa lub sznycel górski z ziemniakami i surówką z czerwonej kapusty, do tego kompot. Takim obiadem raczyła wczoraj szkolna stołówka uczniów w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Opolu. Paweł Stauffer
Coraz mniej opolskich szkół wydaje uczniom gorące posiłki. Powód? Nieżyciowe przepisy i brak pieniędzy.

W Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Opolu dwudaniowy obiad kosztuje 4,50 zł, bo stołówkę utrzymuje miasto. Korzystający z niej ponoszą tylko koszty tzw. wsadu do kotła.

Aleksander Iszczuk, dyrektor szkoły, mówi, że odkąd uczniowie płacą niższe stawki za posiłki, zwiększyła się liczba chętnych, zwłaszcza gimnazjalistów.

W tej szkole, liczącej 1077 uczniów, wydaje się dziennie 300 posiłków, a korzystają z nich także uczniowie z innych miejskich placówek

Jednak na 16 tys. wszystkich uczniów szkół prowadzonych przez miasto Opole obiady w szkolnych stołówkach je zaledwie 1960, czyli ok. 12 proc., a aż w 12 miejskich szkołach nie ma żadnych zorganizowanych form żywienia.

W Strzelcach Opolskich na 11 podstawówek prowadzonych przez gminę tylko w trzech są stołówki. Lepszymi statystykami mogą się pochwalić gimnazja - na trzy w dwóch są szkolne jadłodajnie.

Spośród 2232 wszystkich strzeleckich uczniów podstawówek i gimnazjów z posiłków korzysta nieco ponad 19 proc. Rekordy bije PSP nr 2 - 57 proc. dzieci dożywianych w szkole. W tym roku na utrzymanie szkolnych stołówek gmina przeznaczyła 417 tys. zł.

Marek Życzyński, dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty iWychowania w Strzelcach Opolskich, ocenia, że domowe i tanie obiady mógłby serwować większej liczbie uczniów, gdyby nie... przepisy.

- Nie pozwalają one, by z istniejących stołówek przewozić posiłki do innych szkół, gdzie kuchni nie ma. Musielibyśmy stworzyć jedną międzyszkolną jadłodajnię, a to wiąże się z dodatkowymi kosztami, zatrudnianiem nowych ludzi... - wyjaśnia dyrektor Życzyński.

W gminie Nysa na 9 podstawówek i 4 gimnazja stołówki - prowadzone przez ajentów - działają w trzech: PSPnr 3, Zespole Szkół Sportowych i w szkole w Kopernikach.

Mariola Szewczyk, dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty, tłumaczy, że wydawanie obiadów w każdej szkole to ogromne koszty.

Zdrowemu żywieniu w placówkach oświatowych poświęcone było wczorajsze spotkanie opolskiej rady do spraw rodziny (ma doradzać prezydentowi miasta), które zorganizowała radna Jolanta Kawecka. Co zrobić, żeby wszystkie chętne dzieci mogły jeść na dużej przerwie domowe obiady? - debatowali dyrektorzy szkół.

- Kiedy do naszej szkoły weszły sześciolatki, zaproponowaliśmy rodzicom kupowanie nie tylko obiadów, ale i śniadań. Szybko zrezygnowali - relacjonuje Bożena Hebda-Kozłowska, dyrektor PSP nr 20.

Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że cena była za wysoka. Przygotowywane przez firmę cateringową śniadanie kosztowało 2,50 zł, ale obiad już 8,50 zł. Gdy przemnożyć te stawki przez 20 dni w miesiącu, za jedno dziecko rodzic musi zapłacić 220 zł.

WPSP nr 16 - jak zapewnia dyr. Józefa Marciniak - nawet jeśli dzieci nie korzystają z obiadów, mogą liczyć na zdrowe przekąski (owoce, produkty mleczne) w ramach programów finansowanych przez ministerstwo edukacji.

Z kolei w PG nr 8 nie ma ani stołówki, ani cateringu. Maryla Strzała, dyrektor gimnazjum, chciałaby stworzyć tam aneks kuchenny, żeby dzieci mogły liczyć choćby na ciepłą herbatę do kanapki. Ale żeby ten pomysł wprowadzić w życie, potrzeba pieniędzy, których szkoła nie ma.

Dyrektorzy zgodnie przyznawali, że dzieciom nie służy też prawo, które pozwala mniej zamożnym rodzicom, korzystającym z dofinansowania szkolnych obiadów przez pomoc społeczną, na rezygnację z takiej dotacji w zamian za wypłatę gotówki. I wielu wybiera niestety to drugie rozwiązanie.

Tymczasem prawidłowe żywienie dzieci i młodzieży to warunek ich zdrowia i rozwoju fizycznego i intelektualnego. Katarzyna Krępa-Stefanik, dietetyczka ze Strzelec Opolskich, podaje przykłady:

- Posiłek złożony z dużego cheeseburgera, dużych frytek i coca-coli ma 1625 kcal. Obiad złożony z zupy jarzynowej, ziemniaków z kotletem z kurczaka oraz marchewki z groszkiem to 770 kcal, a dziecku w wieku 7-9 lat potrzeba 1900 do 2200 kcal dziennie - wylicza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska