Zobaczyć Neapol i... wrócić!

Juliusz Stecki

I. Reprezentacja Polski w piłce nożnej, jako pierwsza z europejskich, co triumfalnie podkreślały krajowe media wszelkiego rodzaju, zakwalifikowała się do finałowego turnieju mistrzostw świata na stadionach Japonii i Korei. Jej trener, Jerzy Engel - co znów z ogromną patriotyczną satysfakcją "miastu i światu" ogłosili dziennikarscy heroldowie - uznany w jakimś ważnym plebiscycie za szóstego trenera świata. Polski reprezentacyjny bramkarz, Jerzy Dudek, w innej z kolei ankiecie obwołany nawet piątym w swojej specjalności w światowej hierarchii.
Polska zatem krajem dobrym futbolem słynącym?
Kibice w obcych krajach stawiają pod ścianą bossów swoich ukochanych klubów - chcemy choć jednego Polaka w naszej drużynie, ruszajcie tedy do Polski i bez polskiego piłkarza nie wracajcie?
Spokojnie. Na razie polscy futboliści sami szukają sobie zagranicznego szczęścia. A przed wyjazdami, podróżami na zachód, północ, południe, a ostatnio nawet i na wschód, gdzie zwłaszcza moskiewskie kluby wabią wielkimi i twardymi pieniędzmi, grajkowie marzący o gażach w euro, dolarach czy funtach rozpowiadają wszem wobec, jak ich to tam bardzo w obcych stronach będą szanować, hołubić, pieścić, na rękach nosić. Opowiadają dziennikarskim heroldom, ile zarobią, jaki to dom z widokiem na pełne nawet morze albo i większe jezioro dostaną, jakim wspaniałym, luksusowym samochodem, darowanym przez klub, jeździć sobie będą nie tylko na codzienne treningi.
II. Fakt. Kilku naszym naprawdę się powiodło. Ot, choćby wspominanemu już tu Jerzemu Dudkowi. Najpierw przebił się w sławnym holenderskim Feyenoordzie, w którym jego umiejętności docenili nie tylko kibice z tego kraju. Teraz polski reprezentacyjny bramkarz jest już podporą wielkiego Liverpoolu, a angielscy widzowie stwierdzają, że i z Polski pochodzić mogą dobrzy piłkarze.
Komu jeszcze poszczęściło się u obcych? Wiadomo, kiedyś Bońkowi czy Młynarczykowi. A teraz? No, może kilku piłkarzom w Niemczech albo we Francji.
Częstsze są powroty. Powroty z opowieściami o zagranicznych oszustwach, szalbierstwach, których ofiarami padli nasi mistrzowie. Niedocenieni przez trenerów, którym nagle przestali pasować do szkoleniowych koncepcji, niezauważani przez prezesów, skąpiących im obiecywanych apanaży za grę, wygwizdywani przez kibiców - oczywiście, ich zdaniem - futbolowych ignorantów.
Oto całkiem niedawno powrócił do kraju z greckiej ziemi wielokrotny reprezentant kraju Tomasz Wieszczycki. Powrócił rozgoryczony i obrażony na klub za to, że jego trener kazał mu grać na boku drugiej linii drużyny, podczas gdy on chciałby sobie hasać w centrum i już.
Z równie ciepłej Turcji - goli niczym święci tureccy - po krótkim tam szukaniu lepszego chleba repatriowali się na ziemię ojców dwaj gracze krakowskiej Wisły. Goli, bo tureccy pracodawcy nie zechcieli im zapłacić za ich maestrię boiskową. Biedni, cierpieli też w Turcji wielkie niewygody na co dzień, chodząc choćby po wodę do ulicznej studni pomiędzy stadami jucznych osłów.
Ba, od wielu miesięcy bezskutecznie szuka sobie pracy nawet Adam Matysek, Tak, tak - ten sam, na którego usługi w finałach mistrzostw świata wciąż liczy trener Jerzy Engel.
III. Czytelnicy prasy sportowej wzruszyli się zapewne do łez losem - jeszcze niedawno reprezentacyjnego polskiego siatkarza Mostostalu Kędzierzyn-Koźle - Michała Chadały. Otrzymał życiową szansę - propozycję grania w siatkarskim raju, we Włoszech, w pięknym Neapolu.
Pojechał. Był tam krótko, Wrócił rozżalony. Było mu w Neapolu źle, strasznie źle.
- Klub przestał płacić za wynajmowane mi mieszkanie - opowiada Michał Chadała - a jego właścicielka wyłączyła gaz i nie było ciepłej wody. Chciałem się rozwijać - a tam nie widziałem na to szans.
Teraz Chadała będzie się rozwijał w Polsce. Wprawdzie Mostostal go nie chce, ale już znalazł się klub w kraju, w którym sportowców się nie sekuje, a kluby opłacają im wszystko, z korepetycjami opóźnionych w rozwoju dzieci włącznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska