Zwiędły liść dębu

Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik archiwum [O]
Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las - mówi stare polskie przysłowie. Tak stare,że na przykład w gminie Wołczyn nie wytrzymało próby czasu. Tam las zniknął i choć byli tacy, co alarmowali, nie było nas w sensie, by odpowiednio wcześnie zareagować. A potem, gdy po zagajniku dorodnych dębów zostało posprzątane łącznie z korzeniami, można było już tylko szukać wiatru w polu, który owszem, bezkarnie sobie hulał z braku naturalnych przeszkód.

Aparat śledczy niczym Pan Bóg, który, jak uczy inne polskie przysłowie, może i nierychliwy, ale sprawiedliwy, w kwestii tzw. afery dębowej na razie ograniczył się do pierwszego członu tej tradycyjnej przypowieści. A wiadomo: kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi. Można by jeszcze w sprawie afery dębowej przytoczyć przysłowie o obietnicach, których było wiele i padały z najbardziej prominentnych ust: Obiecanki cacanki a głupiemu radość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska