Jedynie 11 kilogramów wprowadzonego do handlu boczku udało się wycofać inspektorom sanepidu z hurtowni, sklepów, punktów gastronomicznych w Brzegu, Kędzierzynie-Koźlu, Opolu i Krapkowicach.
Resztę zjedliśmy, a na pewno kupiliśmy.
Z konserwami było lepiej, bo sprzedano tylko 5 puszek.
Anna Matejuk, rzecznik wojewódzkiego sanepidu zaznacza, że nie jest pewne, czy boczek i konserwy mają zbyt dużo dioksyn.
Wycofano je, ponieważ trafiły do Polski z Irlandii w okresie, kiedy wykryto tam niebezpieczne mięso.
Ale prof. Adam Grochowalski z Politechniki Krakowskiej, zajmujący się oznaczeniem tych substancji uspokaja, że jeden kotlet, nawet z przekroczonymi normami dioksyn nam nie zaszkodzi.
- Prawdopodobnie do paszy zwierząt w Irlandii dodano olej transformatorowy, stąd kilkudziesięciokrotne przekroczenie norm tych substancji. Jednak jednorazowo nie mogą one spowodować zatrucia niebezpiecznego dla zdrowia - tłumaczy profesor.
Wojewódzki lekarz weterynarii zapewnia, że mięso, które trafiło do opolskich przetwórców nie pochodziło z irlandzkich dostaw.
Szczegóły w sobotę w papierowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?